Tak
naprawdę jedyną złą rzeczą, jaka mnie w tym czasie spotkała, to sny.
Tak, ciągle
powtarzał się ten sen. Za każdym
razem stawał się coraz bardziej realistyczny. Wszystko było wyraźniejsze,
mocniejsze, czasem nawet czułam zimno pochodzące od śniegu. Ale nie zobaczyłam
twarzy osoby, którą tam rozpoznałam. Nie wiedziałam, kto w tym śnie zginął…
W każdym
razie, źle sypiałam. Ale to nie był aż tak straszny problem.
Lay mi
pomagał. Jego moc uzdrawiania potrafiła leczyć niewyspanie.
Fascynujące…
Wracając, było naprawdę pięknie, aż do dzisiaj. Po lekcjach, jak zwykle
wybierałam się do chłopaków. Musiałam tylko zostawić książki w pokoju, bo nie
chciałam ich targać ze sobą. Poszłam do internatu, weszłam na moje piętro i
stanęłam zaskoczona. Przed drzwiami do mojego pokoju ubrana w szkolny mundurek czekała
Yuki.
Zdenerwowana
Yuki.
- Hej. Co
ci się stało? Znowu ktoś cię za ogon pociągnął? – spytałam ją.
Yuki często
chodzi w formie ludzkiej, ale zamiast ludzkich uszu miała kocie i chodziła z
ogonem na wierzchu. Czasami ktoś dla zabawy ją za niego ciąga, albo przez
przypadek nadepnie.
- Nie. Mój
ogon nie ma z tym nic wspólnego. – odpowiedziała ze złością.
- Och… To
co się stało?
- Hmm..
Oprócz tego, że moja „przyjaciółka” ma mnie gdzieś, to nic… - słowo
„przyjaciółka” wysyczała patrząc na mnie z nienawiścią. Gapiłam się na nią
zdezorientowana.
- C-co? O
czym ty mówisz? – spytałam, bo nie bardzo rozumiałam, o co jej chodziło.
- Nie
wiesz? Chodzi o to, że wolisz spotykać się EXO niż ze mną! – warknęła. - Już
nawet ze mną nie rozmawiasz!
- Ale…
Yuki. Przecież ja nie…
- Przestań! Cicho bądź! – krzyknęła na mnie. Kolor jej oczu z błękitnego zmienił się w
żółty. Zaczęła gniewnie machać ogonem. - Nawet nie zauważyłaś, że mnie przy
tobie nie ma, prawda? Nie przeszkadza ci to. Kiedy mnie nie ma, jesteś o wiele
szczęśliwsza, prawda?!
- N-nie… To
nie prawda.. Yuki, przecież jesteśmy przyjaciółkami… - Stałam tam osłupiała i przerażona. Nigdy
jej takiej nie widziałam. W odpowiedzi zasyczała na mnie. Tak, zasyczała.
Zupełnie, jak rozzłoszczony kot.
- Zamknij
się! Nigdy więcej nie mów, że jestem twoją przyjaciółką! Już nie jestem,
rozumiesz?! Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę! – Gdy to mówiła jej krótkie brązowe włosy się zjeżyły, coraz
mocniej machała ogonem. Jej paznokcie zmieniały się w pazury.
- Y-Yuki… -
łzy stanęły mi w oczach. - Przestań, proszę…
Ale ona nie
słuchała. Straciła kontrolę. Zaczęła krążyć wokół mnie. Szykowała się do ataku.
Teraz to dopiero byłam przerażona.
- Yuki, nie
rób tego. – Starałam się mówić spokojnie. - Wiesz przecież, że jeśli mnie
zranisz, będziesz miała kontakt z moją krwią… - Powoli cofałam się w stronę
drzwi do mojego pokoju.
Mimowolnie
potrząsnęłam moimi pierścieniami. Krwistoczerwone kły wysunęły się. Yuki na
chwilę się zawahała. Wykorzystałam to. Jak najszybciej otworzyłam drzwi i
wpadłam do pokoju. Zmienna z sykiem rzuciła się za mną, ale zdążyłam zamknąć
drzwi na czas.
Siedziałam
na podłodze oparta o drzwi i słuchałam warknięć, gniewnych pomruków i drapania
o drewno. Yuki próbowała się tu dostać, ale nie miała szans ze szkolnymi
drzwiami.
Po twarzy
leciały mi strumienie łez.
Właśnie po
raz kolejny ktoś, na kim mi zależało, odwrócił się ode mnie. Jeszcze przez
długi czas trwałam w tej pozycji, pilnując, by nikt się nie dostał do mojego
pokoju. Nie ruszyłam się z „domu”, aż do następnego dnia.
~~*~~
- Czemu nie
było cię wczoraj? – spytał smutno Xiumin przed lekcją, opierając się o moją
ławkę. - Czekałem na ciebie.
Spojrzałam
mu w oczy i opowiedziałam o wczorajszym dniu. Dziwne, że wcześniej nie zauważył
moich zaczerwienionych od płaczu oczu…
Zadzwonił
dzwonek. Xiu ze smutkiem wrócił na swoje miejsce.
Przez
wszystkie lekcje byłam nieobecna. Nie mogłam się na niczym skupić. O 15:05
skończyłam zajęcia. Po nich poszłam od razu do mojego pokoju. Zanim do niego
weszłam przez dobre 5 minut patrzyłam się na drzwi do niego prowadzące.
Widniały na
nich długie cięcia, pozostawione przez kocie pazury.
Byłam
smutna, ale powoli zaczynałam być na nią wściekła. Przecież powinna się cieszyć
z tego, że znalazłam nowych przyjaciół. Że się leczyłam z chorej nieśmiałości.
Zostawiłam moje książki w sypialni, przeprałam się w T-shirt, jeansy i bluzę,
na ręce zawiązałam bandankę (bardzo mi się taki styl spodobał. Dzięki ci, Emi!)
i poszłam pod Klasę Księżycową.
Nie do Zmiennej.
Do mojej Zwinnej.
Dziewczyny
miały teraz w-f. Stałam przed salą i patrzyłam na Wilki grające w dwa ognie z
Zmiennymi. Emi była w drużynie Wilków. Teraz ona miała piłkę. Rzuciła nią i…
trafiła Yuki w głowę. Chociaż stałam poza salą, słyszałam jak Yuki krzyknęła:
- Ty
idiotko! Patrz, gdzie rzucasz!
- Och,
przepraszam. Ale w tej grze chodzi oto, żeby trafić kogoś piłką! Wiesz?
- Nie
będziesz mnie pouczać, zabaweczko Brzydkiej Pandy z EXZOO! – Wydarła się
Yuki.
- Odszczekaj
to, Kocie! Nikomu nie wolno obrażać Tao! – Emi cała wrzała. Zmienna w
odpowiedzi rzuciła się na nią. Przeturlały się razem po podłodze. Emi z całej
siły nadepnęła Yuki na ogon. Ta zasyczała i podrapała ją w twarz. Zwinna z kolei kopnęła Yuki w kolano. Szarpały się jeszcze chwilę, ale
zostały rozdzielone przez nauczyciela. Dwa Wilki musiały je trzymać z dala od
siebie, bo ciągle się wyrywały i wyzywały.
- Idź to
tej swojej przeklętej Pijawki i EXZOO! Nie zasługujesz na bycie ze Zmiennymi!
- Uważaj na
słowa, Łysy Sierściuchu! Robisz sobie niebezpiecznych wrogów!
- Że niby
mam się ciebie bać?! Nawet myszy są straszniejsze od ciebie!
- Ja?!
Ooo.. Nie mówię o mnie. Chociaż nie wiesz, na co mnie stać. To Alice i EXO powinnaś
się bać!
Yuki w odpowiedzi się zaśmiała.
Yuki w odpowiedzi się zaśmiała.
- Nie boję
się Pijawki! Ona jest jak robak! Wystarczy ją zdeptać!
- Uważaj,
bo zaraz będzie tu przejechany kot! Nie, przepraszam. Nie kot, tylko łysy
szczur!
- DOSYĆ! – kłótnię dziewczyn przerwał nauczyciel (Wilk). - Co się z wami dzieje?! Koniec tej bójki!! Zostaniecie po lekcji i będziecie sprzątać salę, zrozumiano?
Nie
odpowiedziały.
- ZROZUMIANO?! – warknął Wilk.
- Tak, proszę
pana… - mruknęły obydwie. Reszka lekcji (czyli jakieś 15 min.) minęła bez
problemów. Przyjrzałam się dziewczynom. Emi miała po trzy/cztery cięcia na
prawym policzku, na brzuchu oraz na lewym nadgarstku. Dodatkowo kilka siniaków.
Yuki kulała na jedną nogę i miała więcej siniaków niż Emi.
Gdy lekcja
się skończyła, wszyscy, oprócz Zwinnej, Yuki i nauczyciela wyszli z hali.
Uczniowie mijali mnie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że tam byłam.
Czekałam cierpliwie, aż Emi skończy sprzątać.
Niestety, to
Yuki skończyła wcześniej.
Rzuciłam
się do ucieczki. Musiałam się schować. Po wczorajszym wypadku bałam się nawet
na nią patrzeć. Schowałam się za zakrętem korytarza. Na szczęście Yuki mnie nie
zauważyła.
Wróciłam
pod salę. Emi właśnie z niej wyszła. Cała trzęsła się za złości. Gdy tylko mnie
zobaczyła, zmienił się jej wyraz twarzy. Z wymuszonym uśmiechem podbiegła do
mnie lekko i spytała:
- H-hej,
Alice? Co tam? Wiesz, zobaczyłam dzisiaj takiego kotka małego i chciałam się z
nim… pobawić! Tak, pobawić… I.. I mnie podrapał, słodziak jeden i.. – Wymyślała
wymówkę na poczekaniu. Starała się ukryć
przede mną fakt, że Yuki nas nienawidzi. Za późno.
- Emi… - Zwinna
na mnie spojrzała. - Widziałam to. Nie musisz kłamać. Ja wszystko widziałam.
Wiem o Yuki…
- Alice…
Ja… - W jej oczach pojawiły się łzy. – Ja… Yuki… Ona nas… Ona… - po jej
policzkach potoczyły się duże krople. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Wiem… - Powiedziałam,
ledwo powstrzymując płacz. Emi już się rozkleiła. Pierwszy raz widziałam, jak
płakała. Nigdy to się nie zdarzyło. Nie będę o tym więcej mówić… To trudne… W
każdym razie, gdy się opanowałyśmy, było już koło 17:00 poszłam z Emi pod jej
pokój. Kolejny problem. Emi mieszka w jednym pokoju z Yuki. Na
szczęście jej nie było. Gdy Zwinna się przebrała w swój czarno-czarny zestaw
poszłyśmy do chłopaków.
~~*~~
- Co macie
takie miny? – spytał Suho zamykając za nami drzwi.
- Właśnie
straciłyśmy przyjaciółkę… - powiedziałam smutno. - Yuki nas nienawidzi.
Weszłyśmy
do salonu. Popatrzyłam na twarze zebranych w pokoju.
- A gdzie
jest Xiu…? – zapytałam pociągając nosem. Chciałam się do niego jak najszybciej
przytulić.
- Jest na
górze. Śpi. – odpowiedział Chen. Spojrzałam na niego pytająco. – Nauczyciel
poprosił go, żeby pomógł mu w sortowaniu dokumentów przyszłych uczniów Klasy
Żywiołów… Wrócił jakieś 10 minut temu i od razu się położył.
- Och… - Byłam
w stanie powiedzieć tylko to.
- Emi, co
ci się stało? – Tao podbiegł do Zwinnej i z troską pogłaskał ją po rannym
policzku.
- Pobiłam
się z Yuki… - mruknęła w odpowiedzi i skrzywiła się. Z rany poleciała krew. Tao
odwrócił się do Lay’a. – Hyung…?
- Już się
robi. – Chłopak wstał i podszedł do Emi. - Daj mi rękę. – powiedział łagodnie,
a ona to zrobiła.
Delikatnie
ją złapał, zamknął oczy i po chwili jej rany zaczęły się zasklepiać, siniaki
zanikać. Otworzył oczy puścił rękę Emilii.
- Gotowe! –
oznajmił i uśmiechnął się. Teraz po zadrapaniach zostały tylko lekko-czerwone
paski, które po kilku minutach zniknęły.
- Dziękuję…
- odpowiedziała Emi i przytuliła się do jej Taosia. Ja usiadłam na kanapie obok
Chanyeola i Baekhyuna. Chłopcy kłócili się o coś. Chyba chodziło o to, kto potrafi więcej
zjeść… Nie wnikam.. Siedziałam z podciągniętymi kolanami do góry i słuchałam wesołych rozmów innych. Emi i Tao
tylko siedzieli przytuleni do siebie i milczeli. W pewnym momencie poczułam coś
mokrego na twarzy.
- Alice? Co
się stało? Czemu płaczesz? – Baekhyun popatrzył na mnie.
- Co? – spytałam.
- Ja płaczę? – otarłam łzy. – Nie wiem, o co chodzi.. Jest mi tylko trochę
smutno… Nie wiem, czemu płaczę…
- Hmm…
Skoro ci smutno, to może chcesz, żeby cię przytulić? – uśmiechnął się
Chanyeol.
- Yhy… - potaknęłam.
Po chwili tuliło mnie dwóch chłopców – Chanyeol i Baekhyun. Zaczęłam się śmiać,
bo obydwaj rozpoczęli łaskotkowy atak. Atmosfera w pokoju stała się o wiele
lżejsza. Podczas tych „tortur” przez przypadek kogoś kopnęłam raz, czy dwa…
ewentualnie sześć razy… i nie tylko jedną osobę, ale jakoś nie zrobiło to na
nikim wrażenia. W tym momencie po raz kolejny dziękowałam losowi, że dał mi
takich przyjaciół. Chociaż miałam dzisiaj okropny dzień i parę razy chciałam
płakać tak głośno, że każdy by usłyszał, to teraz dzięki nim się śmiałam.
Zawsze wiedzą, jak mnie pocieszyć.
Po jakieś
godzinie spędzonej u nich w salonie postanowiłam zajrzeć do Xiumina. Weszłam na
górę i skierowałam się do jego pokoju. Spał na dole piętrowego łóżka. No tak, w
końcu dzieli go z Tao… Podeszłam do mojego śpiącego Baozi i usiadłam obok niego
(łóżko, chociaż piętrowe, spokojnie mogło pomieścić dwie osoby).
Czy mówiłam
już, że kiedy śpi wygląda tak niesamowicie uroczo i niewinnie?
Chyba tak…
Pogłaskałam go po głowie, delikatnie pocałowałam go w czoło, poprawiłam mu koc, po czym cichutko wyszłam z
pokoju i wróciłam do reszty.
- A gdzie
Kris? – spytałam, bo brakowało mi jednego z nich.
- Chciał
się przewietrzyć. Poszedł sobie polatać. – wyjaśnił Sehun. Wzruszyłam
ramionami, po czym dołączyłam do wesołej rozmowy. W sumie… też bym się przeszła
po lesie… Taki ładny księżyc… To szczegół, że ostrzeżenie o NNr ciągle trwa.
Przecież od ponad miesiąca nikt się nie przedostał na szkolny teren…
Posiedziałam z nimi jeszcze jakąś godzinę, a potem pożegnałam się i wyciągnęłam Emi na dwór.
- Idę na
spacer do lasu. Idziesz ze mną, czy wracasz do internatu? – spytałam ją. Chwilę
się wahała, ale w końcu odpowiedziała.
- Idę z tobą.
Nie chcę się spotkać z Yuki szybciej, niż to będzie konieczne.
- Skoro tak mówisz... Chodźmy.
~~*~~
Woo jakie kłótnie i nienawiść wśród dziewczyn. Widocznie jedna jest zazdrosna o pozostale. Jednak Alice zyskała nowe przyjaźnie i zaniedbała stare... Oj niezbyt miło. :/ No,no coraz lepsze rozdziały, ale te znaki (???, !!!) trochę zniechęcają... Jednakże bez tego , styl pisania podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ;D Idę czytać kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńpopłakałam sie ,3 przywaliłabym tej Yuki <3 wiesz o co mi chodzi >...<
OdpowiedzUsuńJak ty zawaliście piszesz;;; też tak kce ;; świetne ♥
OdpowiedzUsuń