poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 8





      Było zimno. Biegłam spokojnie przez las. Miałam zamknięte oczy. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Nagle upadłam. Poczułam coś mokrego na rękach. Otworzyłam oczy. Krew. Spojrzałam wyżej. Ciała. Kilka ciał ponabijanych na drewniane kolce. Niektóre były porozrywane. Mnóstwo krwi. A na środku polany wielki krwawy napis: „CHCEMY ICH”. Poderwałam się do siadu i zakryłam dłonią usta. Nigdy nie widziałam takiej masakry. I  wtedy spojrzałam na twarz najbliższej martwej osoby. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Znałam ją. Znałam tą osobę. To była…

Poczułam coś mokrego na twarzy. Z niechęcią otworzyłam oczy. Głowa mnie cały czas bolała, ale nie tak bardzo, jak przedtem. Leżałam na jakimś łóżku. Nade mną pochylał się Xiumin.
Płakał.
- Mmm… Co się…? – mruknęłam.
- Alice… - szepnął i mnie przytulił. - Tak się bałem…
- Hmm…? Czemu..? Przecież nic się nie stało… - powiedziałam cicho. Pozwoliłam się mu tulić tak długo, jak chciał. Dyskretnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byliśmy. To był nasz pokój, mój i Emi. Byliśmy sami. 
W końcu Xiumin powoli odsunął się ode mnie. Spojrzałam mu w oczy. Były czerwone i mokre. Na jego policzkach widniały ślady łez.
- Och… Xiumin… - teraz to mi zaczęły napływać łzy do oczu. Nie tylko z powodu snu, który stał się jeszcze bardziej straszny i realistyczny. Chciało mi się płakać, bo mój Xiumin był smutny. Bo martwił się o mnie. Bo przeze mnie płakał. I nawet nie starał się tego ukryć. To było takie urocze.
- Alice… - Po jego policzku popłynęła kolejna łza. Wyciągnęłam powoli rękę w jego stronę i delikatnie starłam kroplę. Poruszył się niespokojnie. Natychmiast zabrałam dłoń. Zapomniałam, że Xiu nie lubi, gdy ktoś dotyka jego twarzy. Ja zresztą też tego nie lubię. Ale on tylko chwycił moją rękę i położył w miejscu, gdzie była wcześniej. Tylko, że teraz on także mnie trzymał. Siedzieliśmy tak w milczeniu i patrzyliśmy sobie w oczy. Niechętnie przerwałam ciszę (nie przerywając kontaktu wzrokowego).
 -Powiedz… Co się właściwie stało po tym jak ja… zemdlałam…?
- Kai teleportował się do Lay’a, przybiegli do salonu, Lay cię uleczył, a przynajmniej próbował. Potem zaniosłem cię tutaj i cały czas byłem z tobą.
- Czyli jak długo?
- Jakieś trzy godziny…
- Xiumin… - był za mną przez trzy godziny! I mnie nie opuścił nawet na moment… Przecież było gdzieś koło 16:00… - A co z obiadem?? Nic nie jadłeś?
Chłopak pokręcił głową.
- Chciałem zostać z tobą… Jedzenie może poczekać.
- Ale…
- Nie, Alice. Chcę być tutaj. Z tobą. Nie chcę cię opuszczać nawet na moment. Wyjdę z tego pokoju tylko wtedy, gdy ty wyjdziesz.
- Xiumiś… - Powoli się podniosłam i przytuliłam go. Siedzieliśmy tak przytuleni przez dłuższy moment. Tak bardzo się o mnie martwił. Znowu spojrzałam mu w oczy. Nagle odezwał się.
- Masz takie piękne oczy… - szepnął. - Mają przepiękny kolor…
- S-słucham? – pokręciłam głową. - Moje oczy nie mają swojego koloru… Są nieokreślone…
- Są piękne! Szaro-zielono-brązowe… Wyjątkowe. - zbliżyliśmy się do siebie. Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. I wtedy złożył mi delikatny pocałunek. Spojrzał na mnie i powiedział trzy magiczne słowa:
- Kocham cię, Alice.
- Ja ciebie też.. – szepnęłam i tym razem, to ja go pocałowałam. Delikatnie, powoli… Siedzieliśmy tak złączeni jeszcze przez długi czas…

~~*~~

Trzymana za rękę przez Xiumina wyszłam z pokoju. Gdy tylko pojawiliśmy się w salonie wszyscy zaczęli się wypytywać, o to jak się czuję, czy wszystko ok i takie tam. Powstał mały chaos, ale ja tylko się zaśmiałam i z uśmiechem na ustach odpowiadałam na ich pytania. Potem, gdy już ich ciekawość została zaspokojona oświadczyliśmy im, że jesteśmy głodni. D.O odgrzał nam obiad (nie pamiętam już, co to było). Gdy skończyliśmy jeść, ja i Emi musiałyśmy się zbierać. Było koło 18:00, a następnego dnia mieliśmy mieć sprawdzian z Historii Sił Natury (taki przedmiot o żywiołach i rodzajach mocy – nie lubię go).  Na pożegnanie Tao pocałował Zwinną (od soboty wiedzieliśmy, że są razem), a ja przytuliłam Xiumina. Pożegnałyśmy się z resztą EXO i wyszłyśmy. Gdy Emi była już na zewnątrz, ja wychodziłam przez drzwi. Xiu złapał mnie za rękę i zatrzymał na progu domu.
- Uważaj na siebie. – szepnął i delikatnie mnie pocałował.
- Dobrze. – odszepnęłam i ruszyłam w stronę internatu.


~~*~~

4 komentarze:

  1. O Jezu... Co to za sny ma nasza bohaterka? W ogóle co się dzieje.... Akcja się rozkręca. Wlaśnie, w końcu doszło do pocałunku, jee~~! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kocham <3 Pocałunek <3 Kyaaaaaaaaa <3 Umieram, piękne, chce więcej <3

    Żywiołologii ?? Serio ?? Skarbie jak ty coś wymyślisz <3 HAHhahahahahah

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedzenie nie może poczekać! za dużo tam głodomorów co wszystko wyjedzą XD
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń