sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 3






      Jakieś dziwnie przyjemne ciepło kazało mi się obudzić. Uchyliłam leniwie powieki i spostrzegłam, że jestem w jakimś obcym pomieszczeniu. Światło w pokoju było zapalone, więc domyśliłam się, że na dworze musiało być już ciemno. Okazało się, że leżałam na kanapie, a ktoś mnie trzymał za rękę. To stąd dochodziło to ciepło… Chciałam się rozejrzeć, ale było mi tak dobrze i tak bardzo nie chciało mi się otwierać oczu, że postanowiłam dać sobie z tym spokój. Usłyszałam czyjś głos. Z początku nie rozumiałam słów, ale rozpoznałam głosy. Zmusiłam się do otworzenia oczu i ujrzałam trzymającego mnie za rękę… Lay’a? Tak, Lay… To chyba ten od uzdrawiania… Zaraz, to ten z EXO?! Zauważyłam, że miał zamknięte oczy. Chyba był bardzo skupiony…
- Lay! Długo jeszcze? – Xiumin postanowił mu przerwać. Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale on tego nie zauważył.
- Hyung, nie przeszkadzaj! Muszę kontynuować, aż się nie… O! Obudziła się! Hej, jak się czujesz? – spytał Lay.
- Mmm… Chyba ok… - powoli się podniosłam. Rozejrzałam się wokoło. Oprócz Lay’a w tajemniczym (i bardzo przytulnym) pokoju był jeszcze Xiumin i dziewięciu chłopców. Czyli wszyscy z EXO. Nie, chwila.. Chyba nie ma Tao…
- Gdzie jestem…? – spytałam słabo. Czułam się wspaniale, ale niczego nie pamiętałam.
- W naszym domu. – powiedział łagodnie Uzdrawiający.
- Alice! Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? Noga cię już nie boli? – Xiu usiadł koło mnie.
Noga..? Jaka noga?! Czemu miałaby mnie boleć noga?!
- Hmm… Głodna jestem… - bardzo inteligentnie stwierdziłam.
- Uf… Haha.. Jesteś głodna, czyli chyba wszystko ok, prawda? – chłopiec zaśmiał się lekko.
- Eee.. Chyba tak..
O co chodzi...?
Nic nie pamiętam… Dlaczego tu jestem? I czemu Lay mnie leczył…?
Och…
A jednak pamiętam.
Cała znieruchomiałam i chyba zrobiłam się blada, bo Leczący się odezwał:
- Ej, gorzej się czujesz? Co się stało? Przecież cię uleczyłem…
- Co? Nie, nie o to chodzi.. Xiumin, nic ci nie jest?
- Eee.. Nie. Nic mi się nie stało.
- Naprawdę? Nic a nic?
- Nieee… - Chyba był zdziwiony. Nie wiem, czemu. Przecież przed chwilą walczyliśmy z NNr. Co w tym takiego dziwnego, że się o niego martwię? – A czemu pytasz?
- Widziałeś ją? – zignorowałam jego pytanie, podciągnęłam nogi do góry i objęłam je ramionami.
-Eee.. Kogo widziałem? Tamtą Zmienną?  Była zamrożona, sam to zrobiłem,  ale nie wiem o co ci…
- Moc. Czy widziałeś moją moc? – szepnęłam.
Bałam się. Co jeśli wie, jaki mam talent?? Co jeśli teraz nie będzie chciał się ze mną zadawać? Teoretycznie teraz rozmawialiśmy po raz drugi, ale z jakiegoś powodu nie chciałam, żeby był to też ostatni raz.
- Nie… Nie widziałem, ale jestem bardzo ciekawy. Załatwiłaś dwóch NNr. Sama.
- Ja… Nie jestem pewna, czy ktokolwiek z was powinien o niej wiedzieć…
- Co..? Nie gadaj głupstw! Przecież nie ważne, jaką masz moc i tak nie zmieni to faktu, że dzisiaj mi bardzo pomogłaś… Zajęłaś się tamtym Magiem. Sam prawdopodobnie bym sobie z nim nie poradził…
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – Czułam, że się zaraz rozpłaczę.
- Tak. – Xiu uśmiechnął się.
- Dobrze… - Zbierały mi się łzy w oczach – Mam moc Przeklętej Krwi. Kontroluję ją. M-mogę z nią robić co chcę. Jest bardzo trująca dla wszystkich istot żywych poza mną. Jeśli chociaż kilka kropel dostanie się do czyjegoś krwioobiegu, od razu zostaje sparaliżowany. J-jeśli krew dotknie skóry spali ją, zadziała jak bardzo żrący kwas.  Ja… Jestem żywym zbiornikiem na truciznę, k-która może pozbawić innych NN mocy... – Rozpłakałam się.
Nienawidziłam tej mocy. Zawsze, gdy z kimś jestem, boję się, że się skaleczę, że niechcący zrobię komuś krzywdę. To jest okropne... 
W pokoju zapadła cisza. Xiumin wydawał się zszokowany. Reszta też.
Wiedziałam! Wiedziałam, że nie powinnam nic mówić. Zawsze tak jest! Zawsze jak tylko poczuję się akceptowana, staje się to i czuję się jeszcze bardziej samotna, niż wcześniej.
- Alice… - Spojrzałam na Xiumina. Ledwo widziałam go przez łzy, ale wydawało mi się, że na jego twarzy widniało współczucie. – Ja.. Nie wiedziałem.. To dlatego ty zawsze byłaś sama… Ja… Naprawdę mi przykro… To musi być okropne, prawda?
C-co..? On… On mnie pociesza…? Akceptuje mnie?
Pociągnęłam nosem.
- Ty.. Nie jesteś… zły..?
W odpowiedzi pokręcił głową.
- I… nie będziesz mnie unikać?
- Co..? Niby czemu miałbym? Oczywiście, że nie będę! Żaden z nas nie będzie.
- Naprawdę? – Nie wierzyłam w to, co słyszałam.
- Tak. Teraz nie będziesz musiała siedzieć sama na przerwach.
- Co?
- Dokładnie to, co mówię. – Uśmiechnął się Xiumin. - Alice, nie będziesz już sama.

~~*~~

Wpatrywałam się w niego długo. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć.
Kiedy byłam mała, miałam przyjaciółkę. Człowieka. Któregoś razu podczas zabawy się skaleczyłam. Ona chciała mi pomóc, ale poparzyła się moją krwią. Musiała jechać do szpitala i nie widziałam jej przez tydzień. Kiedy znowu ją spotkałam byłam bardzo szczęśliwa. Ale ona, gdy tylko mnie ujrzała, nazwała mnie potworem.
Od tej pory, gdy ktoś się dowiedział o mojej mocy, zawsze reagował tak samo.
Oprócz Yuki i Emi, wszyscy, którzy wiedzieli o mojej mocy się mnie bali. A teraz chłopiec, który dzisiaj pierwszy raz się do mnie odezwał, zaakceptował mnie taką jaka jestem. To był chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu… I nagle czar prysł. Drzwi do domu się gwałtownie otworzyły i rozległ się krzyk.
- ALICE! – Emilia jak najszybciej do mnie podbiegła. Za nią szedł Tao.
- Emi! – Nie wiem jak opisać moje uczucia w tamtej chwili. Byłam chyba zaskoczona, szczęśliwa, ale  jednocześnie wściekła. Jak mogła tak wparować bez zaproszenia i zepsuć taką piękną chwilę!
- Tak się martwiłam! Nigdy więcej nie walcz z NNr beze mnie! – Rzuciła się mi na szyję i o mały włos mnie nie udusiła.
- Emi, już! Starczy! Emi! Emi, dusisz… Emi… – próbowałam się wyrwać, ale nie chciała mnie puścić.
W końcu, gdy zaczęłam się robić sina na twarzy odsunęła się ode mnie. EXO nie mogło się powstrzymać od śmiechu. Nawet Kris się uśmiechnął.
- No! Co to za wymykanie się w środku nocy?
- Przecież wiesz, że lubię nocne spacery… Właściwie, to skąd ty się tu wzięłaś?
- Tao do mnie przyszedł i powiedział, że coś ci się stało, więc do ciebie pobiegłam. A teraz gadaj, czemu byłaś w lesie sam na sam z Xiuminem, no? Słucham.
Zaczerwieniłam się. Przecież ja chciałam byś sama!
- Emi! Ja go tam przypadkiem spotkałam! Tylko na siebie wpadliśmy! No i walczyliśmy z NNr…
- Aha, ta jasne.. Już ci wierzę!
 -Emi! – robiłam się coraz bardziej czerwona.
Zrobiła zdziwioną minę. Ponieważ nie uzyskała ode mnie więcej odpowiedzi spojrzała na Xiumina.
- No? A ty co masz do powiedzenia?
- Eee… Byłem na spacerze i spotkałem ją na polanie?
- Mhm… - Emi popatrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem. – Jeśli „tylko na siebie wpadliście” to czemu ona się czerwieni, hę?
Teraz to nawet Kris się zaśmiał. Ale Xiumin przestał. A ja miałam ochotę ją ubić.
- Emi! Przestań! Czerwienię się, bo gadasz o głupotach i robisz z siebie, mnie i Xiumina idiotów! I czemu właściwie mamy ci się tłumaczyć? Moja wina, że zostałam zaatakowana?!
- Och! Naprawdę? -Zwinna zrobiła wielkie oczy i uśmiechnęła się. – Przepraszam, zapomniałam, że z ciebie takie nieśmiałe stworzonko.
To koniec!
Teraz to już z własnej woli będę siedzieć w swoim pokoju. Przecież teraz za każdym razem, gdy spotkam kogoś z EXO, to będę się palić ze wstydu.
- Em.. Przepraszam, że przeszkadzam w damskiej rozmowie… - Niespodziewanie wtrącił się Sehun – … ale czy mogłybyście o tym rozmawiać jutro? Jest środek nocy…
- Hę? A, jasne! To.. mam zabrać Alice ze sobą, czy ją wam tutaj zostawić? – Emi od razu zmieniła temat. Dzięki ci, Sehunie!
- Emi, wrócę do pokoju. Naprawdę nic mi nie jest. Tylko mi się wtedy słabo zrobiło od używania mocy.
- Hmm.. Ok! – I za to uwielbiam Emi. Potrafi bardzo szybko zapomnieć o poprzednim temacie rozmowy.
- Na pewno nie chcesz tu zostać? To nie będzie żaden problem. Mógłbym wtedy jeszcze dla pewności sprawdzić czy nic ci nie jest. – Powiedział Lay.
- Nie, dziękuję, ale naprawdę czuję się dobrze. – Uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy. – Chodź, Emi.
- Alice. – odwróciłam się do Xiumina. – Trzeba będzie powiedzieć o tych NNr nauczycielom.
- Hyung, już to zrobiłem. – Nagle odezwał się Tao.
- Co? – Powiedzieliśmy z Xiu jednocześnie.
- No, kiedy poszedłem po Emilię, to od razu zawiadomiłem nauczycieli. Już się nimi zajęli.
- Och.. W takim razie… Dziękuję. – Skierowałam się do wyjścia. Gdy stałam w progu odwróciłam się do chłopaków. – Dobranoc.
- Dobranoc! – Powiedzieli wszyscy.
- Dobrej nocy, Emilio. – Tao uśmiechnął się do Zwinnej.
- Branoc! – Odpowiedziała.
- Dobranoc, Alice.. – powiedział cicho i szepnął – Do jutra.
- Do jutra – odpowiedziałam, również szeptem i razem z Emi skierowałyśmy się w stronę internatu.



~~*~~

5 komentarzy:

  1. Alice poznała chlopaków, jee~ ! Nie dziwię się, że dziewczyna rozpłakała się po wyjawieniu prawdy. Przecież mogli ją wyśmiać i zacząć omijać szerokim łukiem. Jednak postawa Xiu godna szacunku. Nie odwrócił się, tylko ją zaakceptował, tak samo jak zespół. Brawo! ;D
    Taki mały szczególik ode mnie: potrójne, częste znaki interpunkcyjne nie najlepiej się czyta (???,!!!) ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne... <3 Idę czytać kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myaaaaaaaaaaaaaa <3 pięknie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma co, lecę czytać dalej;* Od tego nie idzie sie uwolnić! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sie nie potrafię rozpisywać, bo nwm jak opisać, słowa brakną, akcja sie fajnie dzieję <3 Kociam cię i to <3

    OdpowiedzUsuń