sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 13





        Poszliśmy prosto do dyrektora.
        A właściwie, do dyrektorki.
Była to wielka Czarownica, Mag Słońca i Księżyca, miała niewyobrażalną moc, ale wbrew temu, że mogła wydawać się straszną osobą, była bardzo łagodna i życzliwa. Większość uczniów ją uwielbiała. Większość. Niektórzy jednak jej podpadli i omijali ją szerokim łukiem. Nawet na sam jej widok przypominali sobie o… dość bolesnych karach, jakie dostawali, gdy coś przeskrobali. W naszej szkole najczęściej karą za złe zachowanie były prace społeczne. Tylko, że tutaj polegały one na czyszczeniu bardzo śliskich stalaktytów i stalagmitów w podziemnych jaskiniach (duże ryzyko nadziania się na jeden z nich…), zbierania śmieci ze szkolnego jeziora, w którym mieszkało kilka groźnych i jeszcze groźniejszych potworów wodnych, i kilka innych „ciekawych” (czytaj: niebezpiecznych) zadań.
Mi nigdy się taka kara nie trafiła. Często u niej bywałam, ale tylko na rozmowach w sprawie mojej mocy i na herbacie. Obydwie, ja i Pani Bonneville (to nazwisko dyrektorki) jesteśmy amatorkami herbaty.
Tak… Pani Edith Bonneville jest z pochodzenia Brytyjką, przypomina idealną babcię z filmów i zna się na herbacie. Gdy szliśmy na spotkanie z nią, zastanawiałam się, jaką poda nam tym razem. Białą? A może jednak zieloną? Dojście do głównego budynku szkoły z domu EXO zajęło nam dobre 15 minut. Weszliśmy do szkoły, stanęliśmy przed wielkimi dębowymi drzwiami jej gabinetu i przez kolejne 5 minut kłóciliśmy się, kto ma zapukać, kto mówić pierwszy i kto w razie porażki miał oberwać. W końcu się zdenerwowałam i zapukałam lekko w grube drewno.
- Proszę! – rozległ się spokojny i melodyjny głos Pani Bonneville.
Wkroczyliśmy wszyscy do niewielkiego pomieszczenia. Jeśli spodziewaliście się starej kobiety odzianej w ciemne szaty i w szpiczastym kapeluszu na głowie, to się myliliście.
Przed nami w wielkim miękkim skórzanym fotelu za wielkim dębowym biurkiem siedziała starsza kobieta (Pani Bonneville była po 50) ubrana w beżowy żakiet i spódnicę. Była stosunkowo niska i szczupła, ciemne włosy z siwymi pasmami miała spięte w kok. Jej szare oczy spoglądały na nas z łagodnością, na jej pokrytej lekkimi, ledwo widocznymi zmarszczkami twarzy widniał ciepły uśmiech. Rozejrzałam się po jej gabinecie. Często tu bywałam, ale za każdym razem zachwycałam się tym pokojem. Był ciepły i przytulny. Ściany były pomalowane na beżowo, podłogę zdobił spory jasny dywan z kwiatowym wzorem, pod nim były ciemne panele, wykonane z tego samego drewna, co biurko, półki z książkami i wszystkie inne meble.  Zasłony na oknach były takie same jak dywan.
W gabinecie był także mały kominek, w którym teraz wesoło skrzył się ogień.
Chanyeol od razu się nim zainteresował. Podszedł do kominka, ukląkł przed nim i zaczął bawić się płomieniem. Kazał mu robić różne kształty, co chwila rósł, a potem malał, czasami formował z niego swoje imię.
Zignorowaliśmy go i zwróciliśmy się do Pani Bonneville.
- Pani dyrektor. – Suho grzecznie się skłonił, reszta EXO (poza Chanyeolem) zrobiła to samo.
- Dzień dobry, dzień dobry. – Pani Bonneville się uśmiechnęła i wskazała niewielką kanapę. - Proszę, usiądźcie. Co was do mnie sprowadza?
- Więc… - gdy tylko wszyscy (oprócz Chanyeola) usiedliśmy lider EXO postanowił przejść do sprawy. -Chcielibyśmy się spytać, czy byłaby taka możliwość, żeby Alice i Emilia zamieszkały w naszym domu. Na stałe.
- Och… Czyżby dziewczynom nie odpowiadały ich obecne pokoje? – Dyrektorka zwróciła się do mnie i Emi.
- Cóż… -zaczęła Zwinna. - Jeśli chodzi o mnie, to dość mocno pokłóciłam się z moją współlokatorką i nie sądzę, żebyśmy się szybko, o ile w ogóle, miały się pogodzić.
- Hmm… - Pani Bonneville skinęła głową i spojrzała na mnie.
- Tak.. Poza tym… - teraz ja podjęłam temat. - Ostatnio często trafiamy na niebezpieczeństwa…
- Tak, słyszałam o tym. Biedne dzieci… Dwa razy zaatakowane przez NNr… I to na terenie naszej szkoły… Dalej nie wiemy, jak udało im się przejść przez bariery ochronne… - Pani dyrektor powiedziała zmęczonym głosem, oparła się na blacie biurka i schowała twarz w dłoniach.
- Eee… Tak… Więc, jak już mówiłam, nie czujemy się w naszych pokojach bezpiecznie… Znaczy, ja się nie czuję. A kiedy jestem z nimi… – wskazałam EXO - …czuję się bezpieczna.  Już kilka razy nas ratowali… A gdybyśmy były z nimi przez cały czas, nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się zaatakować czternastu NN naraz.
Pani Bonneville popatrzyła na nas i przez dłuższą chwilę przewiercała nas wzrokiem. W końcu przerwała przyjazną ciszę.
- Czy to na pewno dobry pomysł? Dwie dziewczyny mieszkające z dwunastoma chłopcami w wieku dojrzewania? Nie osądzam was, ale nie chcę, żeby po mojej szkole chodziły NN w ciąży…
Ostatnie zdanie całkowicie nas zmurowało.
Momentalnie wszyscy się zaczerwieniliśmy. To był teoretycznie słuszny argument, ale nam to nigdy by do głowy nie przyszło!
Dyrektorka przez chwilę na patrzyła na nasze miny, a potem się uśmiechnęła i oznajmiła wesoło:
- No! I takiej reakcji on was oczekiwałam! Macie moją zgodę.
Z rozdziawionymi buziami parzyliśmy się na tę starszą uśmiechniętą kobietę.
Właśnie strollowała nas dyrektorka…
- N-naprawdę? Zgadza się pani? – Spytał Suho z niedowierzaniem.
- Tak. – Uśmiech Pani Bonneville stał się jeszcze szerszy. – Idźcie teraz pakować i przenosić swoje rzeczy, a ja… - gdy wymawiała następne słowa  jej uśmiech zniknął - …zajmę się sprawami papierkowymi…
-Dziękujemy!! – Powiedzieliśmy z wdzięcznością.
- Dobrze, dobrze, idźcie już. – Dyrektorka pomachała w stronę drzwi.
Wstaliśmy z kanapy, kilka razy jeszcze jej dziękowaliśmy, odciągnęliśmy Chanyeola od ognia i skierowaliśmy się do wyjścia. Pożegnaliśmy się i gdy drzwi się zamknęły rzuciłam się Xiuminowi na szyję i ze śmiechem zawołałam:
- Udało nam się!
Emi przytuliła się do Tao, EXO zaczęli wiwatować, a później poszliśmy przygotować się do przeprowadzki. Niewątpliwie, ten dzień był naprawdę udany i tysiąckrotnie lepszy od poprzedniego. Teraz cała nasza czternastka miała być szczęśliwa i bezpieczna.
Miała być.
Szliśmy do mojego pokoju w internacie śmiejąc się i świętując nasze „zwycięstwo” zupełnie nieświadomi czekających na nas w najbliższych miesiącach zdarzeń, które z pewnością do szczęśliwych i bezpiecznych nie należały…



~~*~~

6 komentarzy:

  1. O jejku, argument dyrektorki z ciążą najlepszy! Tez miałabym na jej miejscu wątpliwości, co do takiej liczby facetów na dwie dziewczyny. Huehe. XD Ale zgodziła sie, to bardzo dobrze. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku... Bardzo dziękuję za komentarze ^^ Bardzo mi miło, że ktoś się zainteresował moim opowiadaniem... Naprawdę, nie spodziewałam się. Dziękuje za zwróconą uwagę na błędy! Poprawię się! Obiecuję! 14 rozdział jest w tworzeniu, niedługo dodam ^^

      Usuń
  2. Rozdział po prostu genialny, a dyrektorka najlepsza! Pisz kolejny rozdział! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! Wiem, robię nieco spamu, ale nominowałam cię do Liebster Award. Pytania i wyjaśnienia na moim blogu: http://exo-storypl.blogspot.com/2015/02/liebster-award-i-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dyrektorka wspomniała o ciąży to umarłam :D :D piękne :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta dyrektorka xD Świetnie piszesz - i nie zaprzeczaj :D

    OdpowiedzUsuń