czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 1






         Obudziłam się i spojrzałam w okno.
Padało. 
Ech… Kolejny deszczowy dzień…. Na szczęście mam blisko do szkoły…
Wstałam. Był poniedziałek, miałam lekcje od 9:00. Super, jeszcze dwie godziny. Poszłam do łazienki się ogarnąć, zjadłam śniadanie, ubrałam szkolny mundurek składający się z ciemnogranatowej spódniczki, białej koszulki, czarnego swetra, podkolanówek w tym samym kolorze i ciemnoniebieskiego krawata. Zamiast szkolnych butów założyłam moje ulubione ciemnoniebieskie trampki. Ciemnobrązowe włosy z czerwonymi końcówkami postanowiłam zostawić rozpuszczone.  Sprawdziłam, czy na pewno jestem spakowana, zarzuciłam torbę z książkami na ramię, założyłam słuchawki na uszy i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze pół godziny do lekcji. Wróciłam na fotel w salonie i usiadłam.
Skoro mam tyle czasu, to może się teraz przedstawię.
Nazywam się Alice Monroe, mam 17 lat. Jestem jedynaczką. Chodzę do szkoły z internatem, więc nie widuję się zbyt często z rodzicami. Moja szkoła znajduje się na totalnym odludziu, do najbliższej miejscowości (małej wioski) jest ponad 50 km. Nie wracam na weekendy do domu, na święta też nie. W sumie, to internat jest moim domem… Tak samo jest z innymi uczniami tej szkoły. Nasi rodzice są pod stałą obserwacją rządu, a my nie możemy nawet wyjść poza szkolny teren. Pewnie myślicie, że jesteśmy z jakiś mocno przestępczych, psychopatycznych rodzin, albo jesteśmy w jakimś zakładzie psychiatrycznym. Nic z tych rzeczy. Nasze rodziny i my jesteśmy… dość specyficzni… Zapomniałam Wam powiedzieć, że wszyscy w tej szkole mają nadnaturalne zdolności i magiczne moce. Ja też, ale wolałabym nie mówić o moim… talencie, chyba, że to byłoby konieczne. Wracając do tematu, nasi rodzice też mają lub mieli moce. Niektórzy w szkole nie znają swoich umiejętności, ale zwykle po roku, dwóch wiedzą już, czemu są właśnie tu. Jak tak o tym pomyślę, wolałabym nie wiedzieć o mojej mocy.
Hmm… Coś jeszcze…? Osobowość? Dobra. A więc, jestem bardzo nieśmiała… Nawet nie mam współlokatora w pokoju (chociaż nieśmiałość nie jest tego głównym powodem). Mam tylko dwie przyjaciółki, Yuki, Zmiennokształtną (koci gatunek), uśmiechniętą i niezdarną istotkę, która zawsze  wie, jak mnie pocieszyć i Emilię. Emi jest Zwinną. Naprawdę, zazdroszczę jej takiej mocy. Jest najnormalniejsza z wszystkich NN (nadnaturalnych). Emi jest niezwykle szybka (w bieganiu oraz pływaniu),  potrafi skakać bardzo wysoko i –wielkie zdziwienie- jest bardzo zwinna. Chociaż sama ona nie jest aż taka normalna… Znaczy, dużo osób się jej boi, bo wie jak zabić człowieka bez zostawiania śladów… Nie rozumiem, co w tym jest takiego strasznego…  Dobra, teraz o mnie. Poza tym, że jestem nieśmiała, mało mówię (tylko z Emi i Yuki gadam normalnie), lubię rysować i słuchać muzyki. To chyba jedyna „normalna” rzecz w moim życiu. Rysowanie i muzyka… Oprócz tego, lubię w księżycowe noce posiedzieć sama w lesie.
Zaraz, zaraz. Pewnie się zastanawiacie, skąd mi się tutaj nagle las wziął, skoro nie wolno nam wychodzić poza szkolny teren. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż las znajduje się na terenie szkoły. Tak samo jak wielkie jezioro, podziemne jaskinie, ogromne trawiaste polany i mała farma z owcami (świeży posiłek dla wszystkich Wilkołaków i Zmiennych). To wszystko musi się znajdować blisko nas, bo bez tego nie moglibyśmy przeżyć. Wampiry w dzień siedzą pod ziemią, a podczas pełni księżyca Wilki idą do lasu.
Wracając do mnie, o moim talencie wiedzą tylko nauczyciele, dyrekcja, oraz Yuki i Emi. To właśnie z powodu mocy jestem sama w pokoju. Właściwie, to mój pokój jest jak mały dom. Mam własną kuchnię, łazienkę, nawet mały salon. Ale jestem sama. Samotność, tak jak mój talent, jest dla mnie przekleństwem. Moja moc jest niebezpieczna dla innych, a ja doskonale o tym wiem. To dlatego z nikim się nie zadaję, nie rozmawiam… Jest jeszcze kilka takich przypadków,  jak mój - dwunastu chłopców. Mieszkają w osobnym domu, przy lesie. Każdy z nich ma inną moc, ale wszyscy są odizolowani od innych NN. Mówimy na nich EXO. Nigdy z żadnym z nich nie rozmawiałam, ale znam ich z widzenia. Razem jesteśmy w Klasie Żywiołów.
W naszej szkole są różne rodzaje klas. Każda klasa ma tak jakby inny profil. Jest Klasa Księżycowa - Zmienni, Wilki; Klasa Nocna – Wampiry; Klasa Piękna - Elfy, Nimfy; Klasa Wodna - Wodne potwory, Syreny; i Klasa Żywiołów - osoby z mocami żywiołów lub tym podobnych. Jestem w Klasie Żywiołów tylko dlatego, że nigdzie indziej nie pasuję. Tak naprawdę, do tej klasy też nie pasuję. Emi miała ten sam problem, co ja, ale z powodu umiejętności zbliżonych do tych Wilków została przydzielona do Klasy Księżycowej. Przynajmniej jest z Yuki… Ja natomiast, jak już mówiłam, jestem sama. Wracając, jeśli chodzi o moją naukę, to jestem przeciętna. Najczęściej mam czwórki, czasem piątki, z trudniejszych przedmiotów trójki, ale nigdy nie dostałam dwójki ani jedynki. Szóstki też nie. Nie lubię się wyróżniać. Często „ukrywam się” przed innymi, chociaż nawet jak staram się ukryć, to i tak mnie widzą.
Nawet jak na standardy tej szkoły jestem dziwna. Za to EXO takie nie jest. Prawie wszystkie dziewczyny za nimi szaleją. No, nie dziwię się. Wyglądają świetnie. Ale mnie zastanawia ich charakter. Oprócz ich imion i mocy, nic o nich nie wiem. Tak samo oni mają ze mną. Tylko, że oni nie wiedzą o mojej mocy. I nie wiem, czy w ogóle o mnie wiedzą. Najbardziej zastanawia mnie Xiumin. Ma moc mrożenia. Tylko to o nim wiem, ale z jakieś przyczyny nim bardziej się interesuję…
No, nieważne. Koniec przedstawiania się. Czas iść na lekcje.

~~*~~

Do początku lekcji zostało jeszcze pięć minut, ale i tak byłam pierwsza w klasie. Usiadłam na moim cichym, zasłoniętym miejscu, na tyle klasy przy oknie. Po jakieś minucie do klasy zaczęło się schodzić więcej osób.
I w końcu przyszli.
EXO.
Oprócz mnie i ich jest u nas w klasie osiem dziewczyn i trzech chłopców. Dzisiaj byli wszyscy. Mieliśmy lekcję wychowawczą. Nauczyciel (Mag roślin wyższego stopnia) mówił nam dzisiaj o zwiększającej się ilości NNr i AntyNN.
Wyjaśnienie:
NNr –zbuntowani NN, walczący z nami i dążącym do przejęcia kontroli nad ludźmi;
AntyNN – ludzie pragnący całkowitego unicestwienia NN.
W nocy jeden NNr dostał się na teren szkoły (został już złapany), więc mamy się trzymać na baczności i zawsze chodzić w grupach.
Nie no, wszystko ok, tylko ja nie mam żadnej „grupy”, z którą mogłabym chodzić…
Lekcja się skończyła. Wszyscy wyszli, ja też byłam już przy drzwiach, gdy nagle nauczyciel mnie zawołał. Westchnęłam i odwróciłam się do niego.
- Tak, proszę pana?
- Alice, słuchałaś na lekcji? – Zapytał Mag.
- Em, tak, proszę pana. – Trochę zaskoczyło mnie to pytanie. Wiedział, że zawsze słucham.
- To dobrze. Martwię się o ciebie, Alice.
- Eee… Czemu? – To mnie jeszcze bardziej zaskoczyło.
Nasz wychowawca był lekko mówiąc, dziwną osobą. Był zawsze spokojny, nigdy nie krzyczał, ale był surowy, zimny, na jego bladej twarzy nigdy nie widniał uśmiech. Teraz też nie. Poza tym nie lubił dzieci, nie byłoby mu żal, gdyby kilkorgu z uczniów coś się stało.
- Nie rozmawiasz z nikim z klasy. Masz dobre stosunki tylko z Yukiteru Mizuno i Emily Forest z Klasy Księżycowej. Jeśli będziecie chodzić tylko we trójkę to mogłybyście zostać zaatakowane. Może być więcej NNr, którzy będą próbowali się przedrzeć na nasz teren. – Nauczyciel przewiercał mnie wzrokiem.
To dziwne, ale gdy ze mną rozmawiał, zawsze czułam się skrępowana. Hmm… Może to dlatego, że się go bałam? Cała jego postawa, wyraz twarzy, charakter, prawie biała skóra, kruczoczarne włosy, pozbawiony emocji głos całkowicie mnie przerażały.
Poza tym, całkowicie i szczerze go nie lubiłam.
- Ale… Dałybyśmy radę się obronić. Jeśli byłaby taka potrzeba to ja… - przygryzłam wargę i dodałam szeptem. - Użyłabym swojej mocy…
- Nie wolno ci. Wiesz, że to niebezpieczne. – Jego niemalże czarne oczy wpatrywały się we mnie znad szkieł okularów z wyższością i niechęcią. - Od teraz nie będziesz mogła opuszczać pokoju. Będziesz wychodzić tylko na lekcje.
- Ale…
- Żadnych ale. Tu chodzi o wasze bezpieczeństwo. – Jego zimny, niewyrażający żadnych uczuć oprócz pogardy głos dawał wyraźnie do zrozumienia, że nie zmieni zdania.
Jednak ja nie zamierzałam się poddawać.
- Wiem, proszę pana, ale… - Usiłowałam dojść do słowa, ale Mag mnie nie słuchał.
- Alice. Dość już. – Żeby mnie uciszyć nie musiał nawet podnosić głosu. Był spokojny, ale o ile wcześniej w jego głosie było słychać wyższość i pogardę, teraz doszło, jakby obrzydzenie, złość i jeszcze większy chłód, tak duży, że można by pomyśleć, że ma moc lodu, a nie roślin. Nie wiem, jakim cudem został nauczycielem. W końcu nie lubił dzieci… - Wiesz, że nie mogłabyś użyć tego przy twoich przyjaciółkach.
- Tak... Wiem o tym…
- Dobrze. – Mag skinął głową z satysfakcją, ale nawet teraz kąciki jego ust nie wygięły się ani odrobinę, ciągle miał ten sam zimny wyraz twarzy. - W takim razie idź na przerwę. Pamiętaj, zaraz po ostatniej lekcji idziesz do pokoju. Zrozumiano?
- Tak, proszę pana…
- No. I dobrze.
Wyszłam z klasy. Cała w środku wrzałam i jak nigdy miałam ochotę coś rozwalić. Świetnie! Teraz mój „dom” jest moim więzieniem! Poszłam pod klasę. Była zamknięta, uczniowie czekali pod nią na korytarzu. Usiadłam na podłodze i słuchałam odgłosów szkoły. Kilka dziewczyn mówiło coś o mnie, co chwila na mnie spoglądały, ale nie zwracałam na nie uwagi. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Od zawsze byłam czymś w rodzaju obiektu powszechnie przeznaczonego do obgadywania i wytykania palcami, szkolnym dziwadłem.
Dla zabicia czasu zaczęłam się bawić moimi pierścieniami. Zawsze miałam je na sobie. To rodzinna pamiątka. Nie wyglądają nadzwyczajnie, ot zwykłe srebrne pierścienie z wzorkiem i małymi krwawymi kamieniami w kształcie kła. Kocham je i jednocześnie nienawidzę. Uważam, że są przepiękne, ale służą do „uruchomienia” mojej mocy.
Na chwilę podniosłam oczy znad pierścieni i zamarłam.
Xiumin patrzył na mnie. Prosto w oczy. Nie mogłam oderwać spojrzenia od tej niesamowitej głębi jego ciemnych oczu.
Nie patrzyliśmy na siebie długo, przerwał nam dzwonek.
Przez resztę dnia unikałam czyjegokolwiek wzroku. Bałam się spojrzeć nawet na nauczyciela. Słuchałam uważnie, ale na nikogo nie patrzyłam. Ciągle miałam przed sobą oczy Xiumina.
Były piękne…
Zaraz po ostatnim dzwonku udałam się do pokoju. Zdjęłam mundurek, założyłam jeansy, czarną koszulkę, zarzuciłam na siebie szarą bluzę i czekałam na wieczór. W ciągu dnia mogę siedzieć zamknięta, ale nie w nocy. Dzisiaj miał być przepiękny księżyc. Jeszcze nie w pełni, ale na tyle duży, by wszystko wokół było jasne. Takie noce są moje ulubione.
Dzisiaj pójdę na spacer do lasu.
Sama.



~~*~~

5 komentarzy:

  1. Hmm.. jeste po pierwszym rozdziale i musze powiedzieć, że zapowiada się ciekawie. Temat fantasy, niezwykłe zdolności, nieśmiała bohaterka i Exo. Lecę czytać dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne... po prostu genialne... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne <3 tylko tyle jestem w stanie powiedzieć <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co natrafiłam na ten blog ale mam wielką nadzieję że uda mi się nadgonić, strasznie mi się podoba! Uwielbiam fantastyke iEXO a to połączenie jest bombowe :) ciekawe jaką tez ma moc Alice.. i co sie w tym lesie stanie.. bo czuje ze stanie sie na pewno xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty tak tajemniczo piszesz XD ale świetnie <3

    OdpowiedzUsuń