poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 7






      Było zimno. I ciemno. Środek nocy. Padał śnieg. Biegłam. Byłam szczęśliwa. Miałam zamknięte oczy. Upadłam. Zobaczyłam krew. Mnóstwo krwi. Rozerwane ciała, krwawe napisy. „CHCEMY ICH”.  Zimno. Cierpienie. Ból. Pośrodku tego wszystkiego ja. Krzyczałam. Płakałam. Ukazała mi się czyjaś twarz. Znajoma twarz. Nagle trzask. Czyjś dotyk i…

Krzyknęłam. Ktoś dotknął mojej ręki. Xiumin. Chwila… Byłam w naszym pokoju w domu EXO… Czyli… to był tylko sen…?
- Alice?! Co się stało? Czemu płaczesz?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mam policzki mokre od łez. Rzuciłam się mu na szyję i rozpłakałam się na dobre.
- No już, już.. Nie płacz.. Powiedz, co się stało.. – Chłopak objął mnie i pogładził po głowie.
- Ja… W-widziałam.. K-kogoś … I-i były tam ciała.. I dużo k-krwi.. I-i krwawe n-napisy… I byłam t-tam ja i… i.. – bełkotałam płacząc. Pierwszy raz w życiu miałam taki okropny sen. A najgorsze było w nim to, że był taki realny. Chociaż to były tylko urywki, byłam pewna, że przed chwilą stałam w lesie pośrodku tej masakry…
- Hej, Alice.. Popatrz na mnie – powiedział łagodnym głosem, a ja posłuchałam. - to był tylko zły sen, tak? To tylko koszmar. Nie ma się czego bać.. – W jego ciemnych oczach było tyle ciepła i troski…
- Yhy… - pociągnęłam nosem. Uspokoiłam się. Jeszcze chwilę siedziałam przytulona do niego. Gdy już całkiem ochłonęłam rozejrzałam się po pokoju i spostrzegłam, że nie ma tu Emi.
- Gdzie… - Zaczęłam, ale mój mrożący przyjaciel mi przerwał.
- Emi jest z Tao. Ciągle są w salonie.
- Która godzina?
- Jest koło pierwszej w nocy…  Godzinę temu poszedłem spać i nagle usłyszałem twój krzyk… - uśmiechnął się łagodnie - Chyba powinienem się zbierać…
- Nie, czekaj!
- Tak?
- C-czy mógłbyś… Ze mną tutaj… Zostać...? – bardzo nieśmiało spytałam. Może to był tylko sen, ale ja naprawdę się bałam. Spodziewałam się, że jakoś dyskretnie odmówi (wiedziałam, że nie wyśmiałby mnie), ale on tylko uśmiechnął się i szepnął:
- Oczywiście. Pójdę tylko powiedzieć Emilii, że dzisiaj będzie spać u Tao.
- Dziękuję.
Xiumin zrobił tak, jak powiedział. Po chwili był znowu u mnie w pokoju. Cicho wszedł do łóżka i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i prawie od razu zasnęłam. Czy mówiłam już, że w jego towarzystwie automatycznie czułam się bezpieczna? Dalsza noc minęła bardzo spokojnie.

~~*~~

Obudziłam się. Pierwsze, co zobaczyłam, to była twarz Xiumina. Spał. Wyglądał tak spokojnie, uroczo i niewinnie… Całą noc byłam do niego przytulona, teraz też obejmował mnie ramieniem. Ostrożnie wysunęłam się z łóżka, wzięłam ubrania na dzisiaj (biały T-shirt, jeansy, bandanka) i poszłam do łazienki. Gdy byłam już ogarnięta (włosy rozpuściłam) wróciłam do pokoju. Xiumin cały czas spał. Spojrzałam na zegarek.
Okazało się, że była dopiero 08:30.
Wzięłam więc szkicownik, usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam rysować mojego mroźnego aniołka. Aniołek… Tak, to do niego pasowało. Na początku, co chwila na niego spoglądałam, starając się uchwycić wszystkie detale, ale z czasem zaczęłam rysować z pamięci. Byłam tak pochłonięta rysowaniem, że nawet nie zauważyłam, że Xiumin się obudził i mnie obserwował. Gdy skończyłam, spojrzałam na niego, by porównać moje dzieło. Aż podskoczyłam, kiedy popatrzył mi w oczy.
- Dzień dobry, Alice – uśmiechnął się.
- Hej – rozpromieniłam się. Jego uśmiech był zaraźliwy… - Jak ci się spało?
- Cudownie… - usiadł, przeciągnął się i mnie przytulił – Co tam rysujesz?
- Hehe! Ciebie… -zarumieniłam się lekko.
- Hmm… Jakiś ładniejszy tu jestem… - zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. - Masz naprawdę talent. Alice… To jest piękne..
- Bo przedstawia ciebie. – powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Piękne, ciemne oczy…
- Nie… Jest piękne, bo ty to narysowałaś. – powiedział i zbliżył się do mnie. Powoli nasze usta się do siebie zbliżały. Jeszcze chwila i… Na korytarzu rozległ się głuchy łomot. Od razu poderwaliśmy się i wybiegliśmy z pokoju. Na podłodze przed łazienką leżał Chanyeol. Za nim Baekhyun prawie dusił się ze śmiechu.
- Nic mi nie jest! – zawołał ten pierwszy podnosząc się z podłogi. Miał całe czerwone czoło.
- Co się stało? – zapytałam.
- Hahaha! Ś-ś-ścigaliśmy się do łazienki.. Hyhy I.. I-i wtedy się okazało.. Hyhyhy, ż-że łazienka zajęta, a-a Chanyeol… Hahaha! A Chanyeol jak biegł, t-to… Hahaha! To wbiegł w drzwi.. Hihihi… Hahaha! – Baekhyun, nie mogąc powstrzymać ataku śmiechu, trzymając się za brzuch sam znalazł się na podłodze.
- Bardzo śmieszne, wiesz?! – warknął poszkodowany. Ja i Xiumin przez chwilę na nich patrzyliśmy, potem spojrzeliśmy na siebie, znowu na nich i wybuchliśmy śmiechem. Po chwili drzwi, które zaatakowały Chanyeola się otworzyły i wyszedł z nich zaspany Suho. Popatrzył tępo na nas wszystkich i spytał:
- Czemu Alice i Xiumin płaczą ze śmiechu, Chanyeol ma czerwone czoło i się wścieka, a Baekhyun umiera, ale żyje?
- No… Wbiegłem w drzwi… I się w czoło uderzyłem… A oni twierdzą, że to bardzo zabawne… - mruknął w odpowiedzi zaatakowany.
Suho tylko gapił się na niego przez jakąś minutę (ja i Xiu zdążyliśmy się w tym czasie opanować - Baekhyun ciągle się tarzał po podłodze), wzruszył ramionami i wrócił do pokoju.

~~*~~

Po tym… ciekawym zdarzeniu wszyscy poszliśmy na śniadanie. Dzisiaj była jajecznica. Mniam! Po posiłku poszliśmy do salonu. Trochę pograliśmy w planszówki (znowu nie ogarniałam gry) i koło 12:00 włączyliśmy film. To był jakiś film o karate, kung-fu, czy jak to tam się nazywa. W każdym razie, sztuki walki. Podobało mi się. Zawsze lubiłam azjatyckie kultury, a w szczególności sztuki walki. Gdy skończyliśmy oglądać, Lay wstał i powiedział, że idzie poczytać. Reszta została w salonie i zaczęliśmy gadać o sztukach walki. W pewnym momencie Chen powiedział:
- Alice, Emi. A wiecie, że Tao, Xiumin-hyung i Baekhyun-hyung ćwiczą sztuki walki?
- Serio? A jakie? – Spytałam zaciekawiona.
- Ja trenuję Wu Shu i taniec z mieczem. – odpowiedział Taoś (tak, Emi, ja też tak na niego mówię) - Xiumin-hyung interesuje się taekwondo i kendo, a Baekhyun-hyung hapkido.
- Aha! – krzyknęła nagle Emi - To dlatego masz taką klatę!
Popatrzyłam zdziwiona na przyjaciółkę. Nie miałam bladego pojęcia, o co jej chodziło. Do Emi chyba właśnie dotarło, że powiedziała coś, czego nie miała mówić. Automatycznie się zaczerwieniła.
- Ja.. Ten tego… T-t-t-to nie to co myślicie.. N-nie o to mi chodziło.. J-ja nie miałam tego mówić… T-t..
- Ej! – postanowiłam ją uratować - Mówiłaś coś Emi? Słyszeliście coś?
EXO popatrzyli na mnie i rozpromienili się. Zrozumieli.
- Nie, nie. Nic nie usłyszeliśmy. – odpowiedzieli chórem. Zwinna popatrzyła na mnie z wdzięcznością. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam ostry ból głowy. Oddychałam ciężko. Musiałam się złapać Xiumina by nie polecieć na podłogę. Chłopak spojrzał na mnie i znieruchomiał.
- Alice! Co ci jest?
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Ból był zbyt silny i narastał. Wesoły gwar natychmiast ucichł. Wszyscy zebrali się wokół mnie.
- LAY! – krzyknął Luhan na całe gardło.
- Hej!! Kai! Teleportuj się do niego! – wrzasnął Chen.
- Zróbcie coś! – powiedział Kris.
Ich głosy stawały się coraz bardziej odległe. Teraz przed oczami migały mi bardzo jasne plamki. Ból był nie do zniesienia. Ale zamiast zemdleć natychmiast, ja powoli odpływałam. Bardzo powoli. Czas dłużył mi się w nieskończoność. Xiumin podniósł mnie i położył mnie na kanapie i delikatnie ułożył moją głowę na jego kolanach. Po chwili ogarnęła mnie wyczekiwana ciemność, która jednak nie była taka łaskawa i nie pozwoliła mi odpocząć…



~~*~~

4 komentarze:

  1. Zły sen, Xiu wybawiciel, a potem cudowny poranek. Tak romantycznie sie nieco zrobiło. :3 Baekyeol w akcji! Ta dwójka ba prawde musi coś odstawić. xD Końcówka nieco dramatyczna.... Co sie dzieje z Alice? :|

    OdpowiedzUsuń
  2. " To dlatego masz taką klatę! " - padłam ze śmiechu. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmiech i łzy <3 Romantycznie dramatycznie i akcja <3 wszystko to co kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. "Baekhyun umiera, ale żyje" Rozwaliłaś mnie tym XDDD
    no i musieli kiss'a przerwać ;;;

    OdpowiedzUsuń