Krzyknęłam.
Ktoś dotknął mojej ręki. Xiumin. Chwila… Byłam w naszym pokoju w domu EXO…
Czyli… to był tylko sen…?
- Alice?!
Co się stało? Czemu płaczesz?
Dopiero
teraz zdałam sobie sprawę, że mam policzki mokre od łez. Rzuciłam się mu na szyję
i rozpłakałam się na dobre.
- No już,
już.. Nie płacz.. Powiedz, co się stało.. – Chłopak objął mnie i pogładził po
głowie.
- Ja…
W-widziałam.. K-kogoś … I-i były tam ciała.. I dużo k-krwi.. I-i krwawe
n-napisy… I byłam t-tam ja i… i.. – bełkotałam płacząc. Pierwszy raz w życiu
miałam taki okropny sen. A najgorsze było w nim to, że był taki realny. Chociaż
to były tylko urywki, byłam pewna, że przed chwilą stałam w lesie pośrodku tej
masakry…
- Hej,
Alice.. Popatrz na mnie – powiedział łagodnym głosem, a ja posłuchałam. - to
był tylko zły sen, tak? To tylko koszmar. Nie ma się czego bać.. – W jego
ciemnych oczach było tyle ciepła i troski…
- Yhy… - pociągnęłam
nosem. Uspokoiłam się. Jeszcze chwilę siedziałam przytulona do niego. Gdy już
całkiem ochłonęłam rozejrzałam się po pokoju i spostrzegłam, że nie ma tu Emi.
- Gdzie… - Zaczęłam,
ale mój mrożący przyjaciel mi przerwał.
- Emi jest
z Tao. Ciągle są w salonie.
- Która
godzina?
- Jest koło
pierwszej w nocy… Godzinę temu poszedłem
spać i nagle usłyszałem twój krzyk… - uśmiechnął się łagodnie - Chyba
powinienem się zbierać…
- Nie,
czekaj!
- Tak?
- C-czy
mógłbyś… Ze mną tutaj… Zostać...? – bardzo nieśmiało spytałam. Może to był tylko
sen, ale ja naprawdę się bałam. Spodziewałam się, że jakoś dyskretnie odmówi
(wiedziałam, że nie wyśmiałby mnie), ale on tylko uśmiechnął się i szepnął:
- Oczywiście.
Pójdę tylko powiedzieć Emilii, że dzisiaj będzie spać u Tao.
- Dziękuję.
Xiumin
zrobił tak, jak powiedział. Po chwili był znowu u mnie w pokoju. Cicho wszedł
do łóżka i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i prawie od razu
zasnęłam. Czy mówiłam już, że w jego towarzystwie automatycznie czułam się
bezpieczna? Dalsza noc minęła bardzo spokojnie.
~~*~~
Obudziłam
się. Pierwsze, co zobaczyłam, to była twarz Xiumina. Spał. Wyglądał tak spokojnie,
uroczo i niewinnie… Całą noc byłam do niego przytulona, teraz też obejmował mnie
ramieniem. Ostrożnie wysunęłam się z łóżka, wzięłam ubrania na dzisiaj (biały T-shirt, jeansy, bandanka) i poszłam
do łazienki. Gdy byłam już ogarnięta (włosy rozpuściłam) wróciłam do pokoju.
Xiumin cały czas spał. Spojrzałam na zegarek.
Okazało
się, że była dopiero 08:30.
Wzięłam więc szkicownik, usiadłam na krawędzi
łóżka i zaczęłam rysować mojego mroźnego aniołka. Aniołek… Tak, to do niego
pasowało. Na początku, co chwila na niego spoglądałam, starając się uchwycić
wszystkie detale, ale z czasem zaczęłam rysować z pamięci. Byłam tak
pochłonięta rysowaniem, że nawet nie zauważyłam, że Xiumin się obudził i mnie
obserwował. Gdy skończyłam, spojrzałam na niego, by porównać moje dzieło. Aż
podskoczyłam, kiedy popatrzył mi w oczy.
- Dzień
dobry, Alice – uśmiechnął się.
- Hej – rozpromieniłam
się. Jego uśmiech był zaraźliwy… - Jak ci się spało?
- Cudownie…
- usiadł, przeciągnął się i mnie przytulił – Co tam rysujesz?
- Hehe!
Ciebie… -zarumieniłam się lekko.
- Hmm…
Jakiś ładniejszy tu jestem… - zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. - Masz
naprawdę talent. Alice… To jest piękne..
- Bo
przedstawia ciebie. – powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Piękne, ciemne oczy…
- Nie… Jest
piękne, bo ty to narysowałaś. – powiedział i zbliżył się do mnie. Powoli nasze
usta się do siebie zbliżały. Jeszcze chwila i… Na korytarzu rozległ się głuchy
łomot. Od razu poderwaliśmy się i wybiegliśmy z pokoju. Na podłodze przed
łazienką leżał Chanyeol. Za nim Baekhyun prawie dusił się ze śmiechu.
- Nic mi
nie jest! – zawołał ten pierwszy podnosząc się z podłogi. Miał całe czerwone
czoło.
- Co się
stało? – zapytałam.
- Hahaha! Ś-ś-ścigaliśmy się do łazienki.. Hyhy I.. I-i wtedy się okazało.. Hyhyhy, ż-że
łazienka zajęta, a-a Chanyeol… Hahaha! A Chanyeol jak biegł, t-to… Hahaha! To wbiegł w drzwi.. Hihihi… Hahaha! – Baekhyun, nie mogąc powstrzymać ataku
śmiechu, trzymając się za brzuch sam znalazł się na podłodze.
- Bardzo
śmieszne, wiesz?! – warknął poszkodowany. Ja i Xiumin przez chwilę na nich
patrzyliśmy, potem spojrzeliśmy na siebie, znowu na nich i wybuchliśmy śmiechem.
Po chwili drzwi, które zaatakowały Chanyeola się otworzyły i wyszedł z nich zaspany
Suho. Popatrzył tępo na nas wszystkich i spytał:
- Czemu
Alice i Xiumin płaczą ze śmiechu, Chanyeol ma czerwone czoło i się wścieka, a
Baekhyun umiera, ale żyje?
- No… Wbiegłem
w drzwi… I się w czoło uderzyłem… A oni twierdzą, że to bardzo zabawne… - mruknął w odpowiedzi zaatakowany.
Suho tylko
gapił się na niego przez jakąś minutę (ja i Xiu zdążyliśmy się w tym czasie
opanować - Baekhyun ciągle się tarzał po podłodze), wzruszył ramionami i wrócił
do pokoju.
~~*~~
Po tym…
ciekawym zdarzeniu wszyscy poszliśmy na śniadanie. Dzisiaj była jajecznica.
Mniam! Po posiłku poszliśmy do salonu. Trochę pograliśmy w planszówki (znowu
nie ogarniałam gry) i koło 12:00 włączyliśmy film. To był jakiś film o karate,
kung-fu, czy jak to tam się nazywa. W każdym razie, sztuki walki. Podobało mi
się. Zawsze lubiłam azjatyckie kultury, a w szczególności sztuki walki. Gdy
skończyliśmy oglądać, Lay wstał i powiedział, że idzie poczytać. Reszta została
w salonie i zaczęliśmy gadać o sztukach walki. W pewnym momencie Chen
powiedział:
- Alice,
Emi. A wiecie, że Tao, Xiumin-hyung i
Baekhyun-hyung ćwiczą sztuki walki?
- Serio? A
jakie? – Spytałam zaciekawiona.
- Ja
trenuję Wu Shu i taniec z mieczem. – odpowiedział Taoś (tak, Emi, ja też tak na
niego mówię) - Xiumin-hyung interesuje się taekwondo i kendo,
a Baekhyun-hyung hapkido.
- Aha! – krzyknęła
nagle Emi - To dlatego masz taką klatę!
Popatrzyłam
zdziwiona na przyjaciółkę. Nie miałam bladego pojęcia, o co jej chodziło. Do
Emi chyba właśnie dotarło, że powiedziała coś, czego nie miała mówić.
Automatycznie się zaczerwieniła.
- Ja.. Ten
tego… T-t-t-to nie to co myślicie.. N-nie o to mi chodziło.. J-ja nie miałam
tego mówić… T-t..
- Ej! – postanowiłam
ją uratować - Mówiłaś coś Emi? Słyszeliście coś?
EXO
popatrzyli na mnie i rozpromienili się. Zrozumieli.
- Nie, nie.
Nic nie usłyszeliśmy. – odpowiedzieli chórem. Zwinna popatrzyła na mnie z
wdzięcznością. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Nagle
zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam ostry ból głowy. Oddychałam
ciężko. Musiałam się złapać Xiumina by nie polecieć na podłogę. Chłopak
spojrzał na mnie i znieruchomiał.
- Alice! Co
ci jest?
Nie
odpowiedziałam. Nie mogłam. Ból był zbyt silny i narastał. Wesoły gwar
natychmiast ucichł. Wszyscy zebrali się wokół mnie.
- LAY! – krzyknął
Luhan na całe gardło.
- Hej!!
Kai! Teleportuj się do niego! – wrzasnął Chen.
- Zróbcie
coś! – powiedział Kris.
Ich głosy
stawały się coraz bardziej odległe. Teraz przed oczami migały mi bardzo jasne
plamki. Ból był nie do zniesienia. Ale zamiast zemdleć natychmiast, ja powoli
odpływałam. Bardzo powoli. Czas dłużył mi się w nieskończoność. Xiumin podniósł
mnie i położył mnie na kanapie i delikatnie ułożył moją głowę na jego kolanach.
Po chwili ogarnęła mnie wyczekiwana ciemność, która jednak nie była taka
łaskawa i nie pozwoliła mi odpocząć…
~~*~~
Zły sen, Xiu wybawiciel, a potem cudowny poranek. Tak romantycznie sie nieco zrobiło. :3 Baekyeol w akcji! Ta dwójka ba prawde musi coś odstawić. xD Końcówka nieco dramatyczna.... Co sie dzieje z Alice? :|
OdpowiedzUsuń" To dlatego masz taką klatę! " - padłam ze śmiechu. :D
OdpowiedzUsuńŚmiech i łzy <3 Romantycznie dramatycznie i akcja <3 wszystko to co kocham <3
OdpowiedzUsuń"Baekhyun umiera, ale żyje" Rozwaliłaś mnie tym XDDD
OdpowiedzUsuńno i musieli kiss'a przerwać ;;;