- Hej,
wszystko ok? – zapytał zatroskanym głosem.
- N-nie..
Ja… Nie umiem pływać…
- To czemu
nic nie powiedziałaś?
- Próbowałam…
Ale nikt mnie nie słuchał.. – Szepnęłam i mocniej się go złapałam.
- Przepraszam…
- odszepnął i także mocniej mnie objął. – Trzymaj się mnie mocno. Zaraz cię odprowadzę
na brzeg.
- Dziękuję.
– Wtuliłam w niego twarz i pozwoliłam się powoli ciągnąć w stronę lądu.
10 minut wcześniej.
Emi stała
na uboczu i przyglądała się Alice rozmawiającej z Xiuminem. Widać było, że on
ją lubi. I, że ona lubi jego. Na bank będą razem.
- Hej.. – usłyszała
nieśmiały głos Tao.
- O! Hej… -
odwróciła się do niego i zaczerwieniła się troszkę. Pierwszy raz widziała go
bez koszulki. Od razu było widać, że ćwiczy. Tylko ciekawe, co…?
- Ślicznie
wyglądasz. – uśmiechnął się do niej.
- Dzięki,
ty też, Znaczy ty też dobrze wyglądasz, nie ślicznie.. Znaczy, ślicznie też,
ale nie w tym sensie, ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, że…
- Hahaha!
Wiem o co ci chodziło. Dziękuję. – uśmiechnął się szerzej.
- Haha!
Tak… To dobrze. – odwzajemniła uśmiech.
- Masz
bardzo ładny strój kąpielowy. Czarny. Chyba bardzo lubisz ten kolor, prawda?
- Tak, to
mój ulubiony.
- Haha… Ja
lubię niebieski... – przysunął się do niej trochę bliżej. – Emi?
- Tak?
- Może to
pytanie wyda ci się dziwne, ale co sądzisz o koreańskiej i chińskiej muzyce?
- Masz na
myśli k-pop?
- Eee… Tak.
- Uwielbiam!
Mam nawet jeden album! Dark & Wild BTS’ów. Kocham kraje azjatyckie.
- A co
sądzisz o idolach? I ogólnie o Azjatach?
- Jak już
mówiłam, uwielbiam ich.
- A gdybyś
mogła z którymś z nich chodzić? Co byś zrobiła?
- Hmm… Chyba
bym miała wtedy chłopaka, a co?
- Nie, nic.
Tak tylko się pytam.
- Aha… – Emi
była troszkę zawiedziona. Zapadła chwila milczenia.
- Dobra,
wcale nie „tak tylko się pytałem”… - Zwinna ożywiła się – Ja.. Chciałem się
ciebie spytać, czy…
Nie
dokończył, bowiem w tej chwili Kai, Suho, Chanyeol, Baekhyun i Kris podbiegli
do nich i wepchnęli ich do wody. Emi spadając złapała się Tao i przytuliła się
do niego. Gdy zanurzyli się cali w wodzie on także ją objął. Wypłynęli razem,
ciągle się trzymając.
- Hahaha! Zapłacicie mi za to! – Emi ze śmiechem pogroziła chłopakom. – No! – zwróciła
się do Tao
– To o co
chciałeś mnie spytać?
- Chciałem
cię spytać, c-czy nie chciałabyś posłuchać kilku naszych p-piosenek…? Z-znaczy, to nie są jakieś wspaniałe rzeczy, teksty sami pisaliśmy, ż-żaden z nas nie umie grać na i-instrumentach, tylko Chanyeol na gitarze potrafi, ale....
- To wy
śpiewacie? – zrobiła wielkie oczy. – Po koreańsku?
- Eee… N-nie żeby to było coś wielkiego… To t-tylko hobby... I w dodatku bardzo rzadko to robimy... Ale tak, śpiewamy. - powiedział i po chwili namysłu dodał - A może tylko próbujemy...? Ach! No i nie tylko po koreańsku. Połowa z nas śpiewa po koreańsku, połowa po chińsku...
- Eee… N-nie żeby to było coś wielkiego… To t-tylko hobby... I w dodatku bardzo rzadko to robimy... Ale tak, śpiewamy. - powiedział i po chwili namysłu dodał - A może tylko próbujemy...? Ach! No i nie tylko po koreańsku. Połowa z nas śpiewa po koreańsku, połowa po chińsku...
- Ty się
pytasz? Jasne, że chcę posłuchać. - powiedziała i posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
- Hahaha!
Chyba znalazłem w tym jeziorze skarb!
- Że niby
mnie? – Zaśmiała się.
- Aha!
- Hahaha!
Jasne! Jestem twoją perełką, wiesz?
- Tak.
Jesteś moją Czarną Perłą. – uśmiechnął się i powoli zbliżył swoje usta do jej.
Złożył jej delikatny pocałunek, który sprawił, że czas przestał płynąć.
~~*~~
W
rzeczywistości, czas naprawdę przestał płynąć. Tao go zatrzymał i tylko on i
Emi mogli się poruszać. Ta piękna chwila mogła dla nich trwać w nieskończoność,
ale używanie mocy ma swoje ograniczenia. Gdy uznali, że już wystarczy, Tao
przestał naginać czas do swojej woli.
A ja z ulgą
dotarłam na stały ląd. Xiumin wyciągnął mnie z wody i posadził na ziemi. Potem
usiadł koło mnie i objął ramieniem, a ja się do niego przytuliłam. Siedzieliśmy tak razem, ja w
niego wtulona, a on patrzący na chłopaków bijących się w jeziorze. Milczeliśmy.
Wiedziałam, że miał wyrzuty sumienia, bo mnie wcześniej nie słuchał. Był na
siebie zły (i na innych też), że mnie zignorował (i, że oni też) i przez to
mogło mi się coś stać. Chociaż o tym wiedziałam i tak go spytałam:
- O czym
myślisz?
- Myślę, że
powinniśmy cię spytać o zdanie, zanim przyszliśmy tutaj. Przepraszam.
- To nie
twoja wina. Nie powiedziałam wam o tak ważnej rzeczy. Sama jestem sobie winna.
- Nie mów
tak! – Xiumin popatrzył mi w oczy. – Nawet jeśli nam nic nie powiedziałaś, to i
tak powinniśmy się ciebie spytać! Przez nas mogłaś się utopić! – W jego
ciemnych oczach wyraźnie było widać smutek. – Mogliśmy cię stracić… - szepnął.
Mocniej go
przytuliłam. Po mojej twarzy zaczęły lecieć małe strumyczki łez. Siedzieliśmy
tak jeszcze przez dłuższy czas. W końcu chłopcy wyszli z wody i zaczęliśmy się
zbierać. W drodze powrotnej Emi cały czas trzymała Tao za rękę, a ja szłam
tuląc do siebie całe ramię Xiumina. To zadziwiające, że w jego towarzystwie
automatycznie czuję się bezpiecznie… Chłopak objął mnie i szliśmy w milczeniu,
słuchając śmiechów i rozmów innych. W pewnym momencie Baekhyun, widząc nasze
miny, zapytał nas:
- Hej! Co
tak cicho jesteście? Hyung, Alice,
rozchmurzcie się! - Xiumin popatrzył na niego i powiedział poważnie:
- Alice
prawie się dzisiaj utopiła. Nie umie pływać.
Baekhyun
wydawał się lekko zszokowany. A potem zrobił się bardzo smutny.
- Alice…
My.. Ja... Eee.. P-przepraszamy… Nie wiedzieliśmy…
- Nie…
-pokręciłam głową. – To nie wasza wina. Chcieliście dobrze. To ja nie miałam
odwagi powiedzieć wam prawdy…
Baekhyun
tylko skinął głową i uśmiechnął się przepraszająco. Odpowiedziałam słabym
uśmiechem.
W końcu
dotarliśmy do domu. Było koło pierwszej. Xiumin był cały czas przygnębiony.
Chciałam go pocieszyć, pokazać, że nic się nie stało, że to tylko i wyłącznie
moja wina. Długo się zastanawiałam, jak poprawić mu humor i postanowiłam zrobić obiad.
Tak! To świetny pomysł!
Poszłam
szukać Emi. Zastałam ją rozmawiającą z Tao.
- Emi! – zawołałam
ją i uśmiechnęłam się. – Mogę cię na chwilę odciągnąć od Tao?
- Hmm… - Emi
popatrzyła na mnie, zmrużyła oczy i przytuliła się do chłopca. – Nie!
- Tao, mogę
porwać Emilię?
- A do
czego ci jest potrzebna? – odpowiedział obejmując Zwinną.
- Chcę wam
zrobić coś na obiad i Emi jest mi potrzebna do pomocy.
- Obiad?!
Jasne, że możesz ją porwać! Nawet natychmiast! – Tao uśmiechnął się, a Emi go
trzepnęła w ramię.
- Zdrajca!
- Hahaha!
No chodź, Emi! Pamiętaj, przez żołądek do serca!
- No dobra…
- Emi z ociąganiem wstała i poszła za mną.
- Musimy
jeszcze znaleźć D.O – oznajmiłam.
- Czemu?
- Bo muszę
się dowiedzieć, czy mają wszystkie składniki.
~~*~~
D.O
siedział w salonie i przeglądał jakąś książkę (chyba kucharską). Zapukałam
cicho w framugę drzwi (a raczej łuku, kuchnia była połączona z salonem) i uśmiechnęłam się.
- Hej!
Możemy ci zabrać chwilkę?
- Jasne! O
co chodzi?
- Macie
jakieś plany na obiad?
- Nie…
Dlaczego pytasz?
- Em.. Ja…
- zaczęłam nieśmiało - Chciałabym wam coś ugotować.
- Och!
Świetny pomysł! Czego potrzebujesz? – D.O od razu wiedział, o co chciałam
zapytać.
- Więc…
Potrzebuję piersi kurczaka. 7 podwójnych. Do tego ryż, tyle, żeby starczyło dla
wszystkich. I kilka jabłek i marchewek. Jeśli chodzi o przyprawy, to będą mi
potrzebne papryka słodka, czosnek granulowany, bazylia i przyprawa do kurczaka.
- Hmm…
Powinniśmy mieć wszystko… Poczekaj, zaraz sprawdzę. – powiedział i już
odchodził, gdy nagle zawrócił - Albo nie. Chodźcie od razu ze mną.
Podążyłyśmy
za nim do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że wszystko było.
No bo szczerze,
kto normalny trzyma w lodówce siedem podwójnych piersi kurczaka, bez żadnego
planu na przyrządzenie ich?! No dobra… Tu nie ma nikogo „normalnego”… No, ale
jednak to było dziwne…
Podziękowałyśmy
mu i zabrałyśmy się do pracy. Najpierw ja podzieliłam kurczaka na małe kawałki,
wrzuciłam je do miski i przyprawiłam, a Emi w tym czasie obierała jabłka i
marchewki. Potem nastawiłyśmy wodę na ryż i starłyśmy owoce i warzywa. Gdy ryż już się gotował wrzuciłyśmy kurczaka na
patelnię. Zwinna wyciągnęła talerze i sztućce (tak, mieli sztućce -nie pałeczki- i potrafili ich używać) i nakryła
do stołu. Odwróciłam kurczaka na drugą stronę i przykryłam przykrywką, żeby się
trochę podusił. Jeszcze pięć minut i ryż będzie gotowy. Wymieszałam surówkę (te
jabłka i marchewki) i przyprawiłam sokiem z cytryny. Gdy wszystko było gotowe
postawiłyśmy potrawy (a raczej kurczaka, ryż i surówkę) na stole i zawołałyśmy
chłopaków. Byli bardzo zaskoczeni tym, co zrobiłyśmy. Ale jednocześnie byli
bardzo szczęśliwi. Wszyscy rzucili się na jedzenie. Wszyscy, oprócz Xiumina.
Podeszłam do niego, stanęłam na palcach (chociaż był prawie najniższy z całego
EXO był ode mnie prawie o 16 cm wyższy) i pogłaskałam go po głowie.
- Hej – uśmiechnęłam
się do niego - Nie smuć się. Przecież nic mi się nie stało. Widzisz? Nie
musisz już o tym myśleć, ok? – popatrzyłam mu w oczy. Dostrzegłam w nich
troskę, czułość i odrobinę strachu. Ciągle nie mógł się pozbyć myśli, że mogłam
dzisiaj zginąć… - Nic mi nie jest, więc uśmiechnij się.
W końcu posłuchał. Przytuliłam
się do niego i po chwili wszyscy jedliśmy obiad. Chłopakom widocznie bardzo
smakował. Przy stole panowała teraz bardzo przyjemna atmosfera. Taka… rodzinna.
Śmialiśmy się, rozmawialiśmy…
Tak właśnie powinno być.
Xiumin prawie cały czas na mnie patrzył, ale
nie z obawy czy poczucia winy. Patrzył na mnie i posyłał mi szczere uśmiechy.
Ja mu odpowiadałam tym samym. Po skończonym posiłku poszliśmy do salonu i
włączyliśmy jakąś klasyczną tanią amerykańską komedię. Śmiałam się z innymi
prawie cały czas, ale myślami byłam gdzie indziej. Dzisiaj pierwszy raz
widziałam Xiumina w takim stanie. I już nigdy więcej nie chciałam go takiego
widzieć. Wiedziałam już, co muszę
zrobić. Po filmie (było już koło 16:00) wszyscy się rozeszli po swoich
pokojach. Złapałam Suho za rękaw.
- Suho!
Zaczekaj chwilę.
- O co
chodzi? – spytał chłopak.
- Mam do
ciebie prośbę.
- Tak?
- Nauczyłbyś
mnie pływać?
- Hmm..
Jasne! Chętnie ci pomogę.
- Naprawdę?
Dziękuję!
- Tylko
chciałbym cię spytać, dlaczego mnie o to poprosiłaś? Myślałem, że jakbyś już o
coś takiego prosiła kogoś, to raczej byłby to Xiumin…
- Ty masz
moc wody. A poza tym… - spuściłam wzrok i zaczerwieniłam się - Chyba… Trochę
się wstydzę tego, że nie umiem pływać i nie chcę, żeby Xiumin za każdym razem,
gdy wejdę do wody, się o mnie martwił…
- Hmm…
Spoko, rozumiem. – uśmiechnął się.
- Dziękuję..
– odwzajemniłam uśmiech.
~~*~~
Wieczór
minął nam podobnie jak wczoraj. Też graliśmy w gry, rozmawialiśmy i oglądaliśmy
filmy. Tym razem, to ja wybierałam. Ponieważ kocham filmy i literaturę fantasty
wybrałam „Władcę Pierścieni”. Po prostu kocham ten film! Całą serię! Kolacji
jako takiej nie mieliśmy, chyba, że do kolacji zaliczają się popcorn, chipsy i
paluszki. Praktycznie cały czas siedziałam przytulona do Xiumina. Bardzo to
lubiłam. On chyba też to lubił. No bo gdyby nie, to by mnie nie obejmował,
prawda? Gdy zrobiło się późno poszłam wziąć prysznic, przebrałam się w piżamy
(za duży T-shirt i krótkie spodenki), powiedziałam wszystkim dobranoc i poszłam
spać. Nie wiedziałam, że to będzie takie okropne.
~~*~~
Ooo Emi i Tao razem, jak miło! Jeszcze pozostaje główna para, która jeszcze nie jest razem ;p Ogólnie dziewczyny wpadły na fajny pomysł z tym obiadem. Like ;) Lecę dalej. :3
OdpowiedzUsuńWreszcie Tao i Emi się pocałowali! <3
OdpowiedzUsuńW KOŃCU POCAŁUNEK <3 Lecę czytać dalej i się wykrwawiać <3
OdpowiedzUsuńKiss kiss *.*
OdpowiedzUsuńPrzez to opowiadanie ja serio robię się głodna >,<