piątek, 8 maja 2015

Rozdział 17

Witam.
Oto kolejny rozdział po dość długiej przerwie, za którą przepraszam.
Miałam trochę dużo na głowie, ale teraz mamy w szkole luz i mogłam skończyć rozdział ^^
W poprzednim rozdziale było mało o chłopcach, dlatego w tym rozdziale będzie ich o wiele więcej ;)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Miłego czytania
~Yuki


******************************************************






Wychyliłam głowę z pokoju. W korytarzu było ciemno. Chciałam zapalić światło, ale gdy nacisnęłam włącznik, nic się nie stało. No tak, zabrakło prądu. To dlatego w mojej sypialni nagle zgasło światło. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę schodów. Zanim do nich dotarłam spojrzałam w znajdujące się na końcu korytarza okno. Za nim także panował mrok. Rozświetlały go jedynie nikłe światełka gwiazd, ale większość nieba była zasłana chmurami. Zmarszczyłam brwi. Było za cicho. Podobno chłopcy byli w domu i mieli siedzieć na dole.
Gdy o nich pomyślałam, poczułam ukłucie głębokiego smutku.
Zapomnieli o dzisiejszym dniu. Zapomnieli, że ten dzień był szczególny. Przez cały dzień,  zachowywali się normalnie (to znaczy, normalnie, jak na ich standardy) i nie wykazali nawet odrobiny zainteresowania moim humorem. Byłam zła i smutna, bo zapomnieli. Co prawda, żartowali ze mną trochę, starali się pocieszyć, ale nie pytali co się stało.
Zrobiłam kilka niepewnych kroków po stopniach. Nie lubię schodzić ze schodów po ciemku… W salonie nie zauważyłam nikogo. Co prawda, praktycznie nic nie widziałam, ale chłopcy mieli moce. Wystarczył Baekhyun i już byłoby jasno. A tu nic. Ciemność i cisza. Poczułam samotną łzę na policzku.
Zostawili mnie. Zapomnieli.
Nagle usłyszałam szepty w miejscu, gdzie powinna stać kanapa. Stanęłam jak wryta i zaczęłam nasłuchiwać.
- Już jest?
Nie rozpoznałam głosu, ale poczułam, że chyba go znam.
- Czekaj, sprawdzę…
Kolejny głos, też chyba mi znany. Starłam łzę z policzka i pociągnęłam nosem.
- Ciśśś. Uciszcie się, głąby, usłyszy was.
Kolejny szept. Nie rozumiałam, co się dzieje.
- Gotowi? Ok, zaczynamy.
Nagle przede mną pojawiły się dwa małe ogniki. Po chwili zorientowałam się, że to świeczki. Świeczki w kształcie 1 i 7. Świeczki na torcie. Po chwili w całym salonie pojawiły się małe kule światła i rozlały po pomieszczeniu przyjemny, pomarańczowo-biały blask. Przede mną pojawiło się dwanaście postaci, wszystkie uśmiechnięte. Spojrzałam z niedowierzaniem na osobę stojącą najbliżej mnie. Spojrzenie głębokich, ciemnych, pełnych ciepła i uroku oczu sprawiło, że moje serce zabiło mocniej.
Po chwili rozległ się wesoły krzyk dwunastu chłopców:
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, ALICE!

~~*~~

Przez cały poprzedni tydzień chłopcy ciężko pracowali. Zbliżał się 16 grudnia, czyli urodziny Alice. Musieli się postarać. Niestety, Emi nie mogła im pomóc, bo wyjechała z kilkoma Zmiennymi i Wilkami (w tym z Just) na zawody do innej szkoły NN i miała wrócić dopiero 17. Szczęściara, wróci na trzy dni szkoły, odbędzie się Bal Złotej Pełni, a po nim będzie przerwa świąteczna, więc praktycznie nie będzie musiała się uczyć.
Musieli więc radzić sobie sami. Xiumin, jako ten najbliższy Alice, był ich informatorem. Mówił swoim kuzynom, co jego dziewczyna lubi, czego nie, jaki jest jej ulubiony kolor, co chciałaby dostać i tego typu rzeczy. Przygotowaniem tortu miał się zająć najbardziej uzdolniony kucharz, czyli D.O. Chanyeol i Baekhyun mieli się zająć dekoracjami. Kris i Sehun wzięli odpowiedzialność za prezenty. Kai był exowym listonoszem i zaprosił Lu i Ewe na przyjęcie. Tao zatrzymywał w środku nocy czas dla wszystkich, oprócz członków EXO, żeby Alice nie zauważyła, jak przygotowują jej imprezę. Suho oczywiście wszystkimi kierował, a Lay ustalił wspaniały plan działania.
Otóż, przez cały tydzień mieli wyglądać tak, jakby zapomnieli o urodzinach ich Liska. To miała być dla niej niespodzianka. Gdy Kai zapraszał Zmienną i Niewidzialną, umówili się, że dziewczyny będą czekać przed domem koło 20:00 i gdy usłyszą znak, mają dołączyć. Wieczorem, w dniu jej urodzin, Chen miał odciąć prąd. Wtedy Tao miał zatrzymać czas, by reszta wszystko wniosła do salonu. Potem musieli tylko się schować za kanapami i czekać, aż Alice zejdzie na dół.
Plan wprost idealny. 

~~*~~

- No… To co jej kupimy? – spytał pewnego razu Kris, gdy w środku nocy siedzieli na naradzie w sprawie urodzin Alice.
Przez chwilę panowało pełne oczekiwania milczenie. W końcu odezwał się drugi osobnik odpowiedzialny za prezent.
- Może… Jakąś książkę? Alice lubi czytać.
- Nie, Sehun. Książka, nawet jeśli świetna, jest pospolita. A ona jest wyjątkowa. To musi być coś wyjątkowego. – powiedział zamyślonym głosem Xiumin.
- A kupujemy jej jeden prezent od wszystkich, czy każdy osobno? – spytał Chen, któremu oczy się już zamykały.
- Już mówiliśmy, że kupujemy jeden. Słuchaj, jak mówią inni, a nie przesypiaj spotkania. – skarcił władcę elektryczności Luhan.
Ten w odpowiedzi coś mruknął, uśmiechnął się i leniwie pokiwał głową. Myślami był już w krainie snów. Na to Jelonek tylko prychnął i wrócił do rozprawy prezentowej.
- A może jakąś biżuterię?
- A co takiego wyjątkowego jest w biżuterii, hyung? – spytał z ironią w głosie Baekhyun.
- A jeśli byłaby to jakaś błyskotka z napisem? Takim, który sami byśmy wymyślili? – Podjął temat Kyungsoo.
- Hmm… Dobry pomysł. – poparł młodszego kuzyna Lay. – Tylko jaką biżuterię? Naszyjnik? Bransoletkę? Pierścionek? Kolczyki?
- Pierścionek odpada, bo Alice ma już dwa sygnety rodzinne. – powiedział Kai.
- Kolczyki też, bo ich nie nosi. – wtrącił się Chanyeol.
- Hmm… Czyli zostaje bransoletka albo naszyjnik… - zamyślił się Suho.
- To może bransoletka? Wydaje mi się, że to mogłoby się jej naprawdę spodobać. – zaproponował Kris.
- A czemu nie naszyjnik? Alice ma dużo naszyjników, na pewno je lubi. – odezwał się Baekhyun.
- No właśnie. Ma ich dużo. A widziałeś, żeby nosiła jakąś bransoletkę? – spytał z przekąsem Latający.
- A może Alice nie nosi bransoletek, bo ich nie lubi? – odparł gniewnie Baekhyun.
- Nie może ich nie lubić, bo przecież często ma na ręce zawiązaną bandankę. Jakby jej to przeszkadzało, to by jej nie nosiła!
- A skąd możesz to wiedzieć?!
- Dość! Spokój! – przerwał powstałą kłótnię lider. – Zostaniemy przy bransoletce.
Gdy Suho wypowiedział ostatnie zdanie Kris posłał tryumfalny uśmiech w stronę Baekhyuna, a ten w odpowiedzi wystawił mu język.
- Ale jaki napis na niej będzie? – spytał Tao.
Wszyscy zaczęli się zastanawiać, powstała cisza, którą po jakimś czasie coś przerwało.
- Ekhem…
Wszyscy zwrócili swe spojrzenia na poważnego mężczyznę. W tej chwili był dziwnie spokojny, siedział prosto, ale w jego oczach pojawił się inteligentny błysk. Drapieżny błysk.
- Chyba mam pewien pomysł… - uśmiechnął się tajemniczo Kris.

~~*~~

Poczułam na policzkach kolejne łzy, tym razem to były łzy szczęścia. Nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy chłopcy śpiewali mi „Sto lat”. Jednak nie zapomnieli. Cały czas pamiętali, zaplanowali to wszystko. Gdy skończyli śpiewać każdy z osobna podszedł do mnie i mnie przytulił. Byłam taka szczęśliwa. Potem Xiumin wskazał ręką na tort i powiedział:
- No, to teraz pomyśl życzenie, Alice.
Spojrzałam na ciasto, na dekoracje na nim, na świeczki. Dawno nie miałam tortu na urodzinach. Zresztą, dawno już nie miałam imprezy urodzinowej. Pochyliłam się nad tortem i zamknęłam oczy.
Życzenie. Jakie mam życzenie?
Otworzyłam oczy i spojrzałam po twarzach zebranych tu osób. Uśmiechnęłam się szerzej i znów przymknęłam powieki.
Już wiem, jakie mam życzenie.
Żebyśmy wszyscy, ja, Emi, EXO; żebyśmy wszyscy byli razem już na zawsze.
Zdmuchnęłam świeczki. Rozległy się wiwaty i znów zaczęli śpiewać. Tym razem usłyszałam też kobiece głosy. Odwróciłam się do drzwi i ujrzałam w nich stojące Lu i Ewe, każda z prezentem w ręce. Gdy piosenka dobiegła końca pobiegłam je uściskać. Cieszyłam się, że przyszły. Zaczęłam się śmiać. Nie dlatego, że coś mnie rozśmieszyło. Byłam po prostu tak szczęśliwa, że aż chciało mi się śmiać.
- Wszystkiego najlepszego, Alice. – Luiza wręczyła mi małą torebeczkę.
- No, wszystkiego naj, sto lat i starzejesz się, rudzielcu. – Ewe jak zwykle z uśmiechem na twarzy podała mi drugą torebkę, trochę większą, niż Luizy.
Otworzyłam oba prezenty. Od Lu dostałam delikatne perfumy o zapachu jabłek w ślicznym flakoniku, a od Evelyn słodziutkiego pluszowego misia, który w dotyku był bardziej miękki i puszysty, niż pers mojej znajomej z dzieciństwa, a uwierzcie mi, ten kot był idealną poduszką! (nie żebym na nim spała czy coś…)
- Dziękuję wam. Bardzo. – powiedziałam i znowu je przytuliłam.
Teraz znowu zwróciłam się w stronę chłopców. Xiumin stał na ich czele. W rękach trzymał małe czarne pudełeczko z czerwoną wstążką. Jego ciepły uśmiech sprawiał, że miałam ochotę się do niego przytulić i już nigdy więcej nie puścić.
- Alice, życzę ci wszystkiego najlepszego w dniu twoich urodzin. Przepraszam, jeśli dzisiaj poczułaś się zaniedbana, ale byliśmy zajęci przygotowaniami na wieczór. Mam nadzieję, że wszystkie twoje przyszłe smutki będą wywoływane właśnie takimi rzeczami, które dadzą ci później wiele radości. Chcę żebyś wiedziała jak bardzo cię wszyscy kochamy. Nie tylko ja, ale wszyscy. Jesteś dla nas jak członek rodziny, jak siostra. No może dla mnie kimś więcej… - na chwilę się zaczerwienił, ale po chwili wznowił swoją mowę. – Mamy nadzieję, że ty myślisz o nas tak samo. Szczęśliwych urodzin, Alice. Wszystkiego najlepszego. – powiedział i wręczył mi pudełeczko. Jeszcze gdy mówił zaczęłam płakać ze szczęścia, ale gdy otworzyłam prezent od niego (no i ogólnie od chłopców) rozkleiłam się na dobre.
Na beżowej poduszeczce spoczywała czarna bransoletka ze splecionych sznureczków, do których była przytwierdzona srebrna blaszka z czarnym napisem „WE ARE ONE”. To była prosta, ale zarazem piękna ozdoba. To były uczucia EXO.
Po raz dziesiąty tuliłam każdego z chłopców dziękując za wszystko. Xiumin założył mi bransoletkę i od tej pory prawie nigdy jej nie zdejmowałam z ręki.
Przyszedł czas na tort. D.O okazał się mistrzem wypieków i całe ciasto zostało zjedzone w niecałe piętnaście minut.
Potem już tylko bawiliśmy się, śmialiśmy i tańczyliśmy. Tą imprezę zapamiętam do końca życia. To był piękny wieczór, w którym dostałam coś więcej, niż prezenty. Dostałam miłość i akceptację. Przyjaźń. Zyskałam rodzinę.

~~*~~

Kobieta w białym kimono wpatrywała się w okno sporego domu przy lesie. Widziała w nim bawiących się NN. Szczególnie przyglądała się dziewczynie o długich ciemnych włosach z czerwonymi końcówkami. Uśmiechnęła się pod nosem. W leśnych zaroślach rozległ się cichy chichot.
- A więc… To ty jesteś Alice, tak? – powiedziała demonicznym głosem, nie przestając chichotać. – Miło mi cię poznać. Nazywam się Mamushi. Zanim zostaniesz moją koleżanką, muszę się więcej o tobie dowiedzieć. Powiedz mi, czego boisz się najbardziej? Co zada ci największy ból?

~~*~~

2 komentarze:

  1. Urodzinowa sielanka razem z całym EXO, czego chcieć więcej? :D W dodatku miło spędzili czas, a Xiu prawie wyznał jej uczucia. Nieźle! Mogłoby być więcej akcji i napięcia, bo chyba tego tu brakuje. Jednak sądząc po dziwnej kobecie Mamushi, coś zaczyna się dziać niedobrego. Plus powiało grozą... brr.
    Weny w pisaniu i pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie milordzie, ciekawie,
    I need more akcja XD

    OdpowiedzUsuń